Ab equis ad asinos
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wyprawa za Stolepen

5 posters

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sro Cze 04, 2014 10:11 pm

Isaak Kleinfieldt

Kiedy siostra podniosła głos zorientował się, że chyba wszyscy przegięli. Właściwie, nawet jeśli wcale by tego nie zrobili, to pani Kleinfieldt byłaby w stanie zmusić ich wszystkich do stania na baczność i przepraszania za to, że żyją, więc...
Brunet skrzywił się lekko. Zero, kurwa mać, wyrozumiałości. Isaak naprawdę nie uważał, że musiała podnosić głos też na niego. Spośród całej przeklętej gromadki to on znajdował się w najgorszej sytuacji.
Kleinfieldt, mimo swojego oburzenia, był jednak zbyt mądry na to, żeby sprzeciwiać się swojej siostrze. Wolał już trafić do Meridy niż zginąć tutaj, zginąć marnie, śmiercią bolesną i powolną. Zwłaszcza, że chociaż Eden wykrzyczała co chciała, nie omieszkała przypomnieć mu, że nie pozwoli mu zgnić w tym cholernym ośrodku.
Bez słowa sprzeciwu usiadł pod ścianą, idealnie naprzeciwko Iwana. Obdarzył go pełnym pogardy spojrzeniem i zdusił na podłodze papierosa. O dziwo nie wyciągnął kolejnego; chyba uznał, że taka ilość to za dużo nawet jak na niego.
Westchnął cicho i podciągnął kolana pod brodę. Przymknął oczy.
Nie miał najmniejszej ochoty niczego wyjaśniać, a już tym bardziej nie chciał, żeby "Blondi całował go w czółko". Tupolev zabawił się jego kosztem i Żyd uznał, że tutaj nie trzeba już niczego wyjaśniać. To nie tak, że nie był do tego przyzwyczajony. To raczej cały wcześniejszy teatrzyk odstawał od normy.
Najwyraźniej jednak Iwan miał na ten temat inne zdanie; ledwie Isaak zdążył się lekko uspokoić, cholerny dupek musiał się odezwać. Bo to nie tak. Bo on chce wyjaśnić. Kurwa, tak, a najlepiej przy śpiącym Piotrze.
- Och przymknij się - prychnął poirytowany. - Co nie tak? Co wyjaśnić? Ty mi nie musisz niczego wyjaśniać, wszystko jest perfekcyjnie zrozumiałe!
Po chwili wpatrywania się w blondyna, którego ekspresja przywodziła na myśl bite szczeniaki, ciężko westchnął.
- Jak ma ci to pomóc, to się streszczaj. Chcę się jeszcze dzisiaj wyspać - powiedział cicho, nie siląc się nawet na to żeby wstać i podejść do rozmówcy.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Cze 04, 2014 10:39 pm

Iwan Tupolev

Gdzieś w głębi duszy "Blondi" spisał już to wszystko na straty. Klainfieldta, jego zaufanie, jakiś stopień zaufania Eden... Zjebał na całej linii. Musi zapomnieć i iść z tym dalej przez smutne życie. I tak umrze sam.
Oczywiście, kiedy wytłumaczył to już samemu sobie, kobieta musiała wcisnąć się w to wszystko. Wejść, posolić trochę, pokrzyczeć, wywlec sumienie i wyższe uczucia na wierzch, poklepać po łebku i z uśmiechem oświadczyć "brać go!". Eden, aniołeczku...
Tupolev chwilę po wyjściu Żydówki jeszcze był cicho, zbierał myśli i walczył z samym sobą. W końcu, olewając pozostałych, odezwał się głosem człowieka, który zaraz weźmie sznurek i pójdzie się zastrzelić.
- Isaak, to nie tak, ja... - Miał coś jeszcze wydusić, ale brunet oczywiście był mądrzejszy.
Więc Blondi przeszedł nad śpiącym Piotrem, ominął Sophie i bezczelnie usiadł przy naburmuszonym Kleinfieldzie.
- Masz rację. Perfidnie cię wykorzystałem. - Wzruszył ramionami i nie przejmując się zdaniem Żyda odwrócił się i zaczął bawić jego włosami. - I tak miało zostać. Zabawka na jeden wieczór, trochę piwa... dwa wieczory. Zawsze tak było. Ale tym razem oberwałem rykoszetem. Wiem, że słuchasz mnie tylko dlatego, że musisz. Miło ze strony Eden, że mi załatwiła audiencję. Nie będę ci mówił o wielkich uczuciach ale... strasznie mi chujowo. Z tym wszystkim. Na początku nic nie mówiłem, bo byłoby trudniej mi... no wiesz, zaciągnąć cie do łóżka. A potem nie mówiłem, bo wiedziałem, że skończy się jak teraz. I nie to, że nie będę miał z kim pogadać w czasie jazdy, albo z kim spać. Chodzi o ciebie. Personalnie. Kurczaczka. Lubie jak się wściekasz, udajesz że nie chcesz. Jesteś kurwa, urzekający. A ja brzmię jak kompletny pedał.
Skończył swój wywód robiąc minę zbitego spaniela i wzruszając ramionami. Gówno powiedział, pokręcił się wokół tematu i oparł głowę o ścianę.
Przecież nawet, jeśli powiedziałby Isaakowi, że w jakiś kompletnie szczeniacki sposób się zadurzył, to jedyne co by dostał, to porcja śmiechu w twarz.


Eden Kleinfieldt

Kiedy szczur zjadł swoją porcję i wylądował na ramieniu Eden, Żydówka wreszcie rozejrzała się po okolicy. Wydawało jej się, że ją kojarzy. Jak wszystkie puste, opuszczone kompleksy budynków nocą. Wyglądały identycznie, jakby wszystkie zaprojektował jeden człowiek z bardzo popieprzonym poczuciem humoru.
Zignorowała zupełnie ofertę pomocy. Zapamiętała, ale wciąż nie mogła być pewna, czy Natashy można ufać. W końcu za dowiezienie Isaaka dostawała sporo kasy, to dlaczego miałaby nie dostać za odkrycie spisku prowadzącego do uwolnienia "okazu"?
Zajęła miejsce przy Rosjance i oparła głowę o ścianę. Głośno wciągnęła powietrze i uśmiechnęła się pod nosem.
- Lubię zapach takich miejsc. Właściwie smród. To określenie bardziej pasuje, prawda? - Zerknęła z góry na kobietę. - Pozwala mi przypomnieć sobie dom. Tak na zasadzie kontrastu. Tam wszystko było czyste, wypolerowane, podzielone i zamknięte. "Fajność" była wyznaczana przez stopień zakazu.
Uśmiechnęła się szeroko w ciemności i zaśmiała sama do siebie.
- Tak naprawdę jesteś do mnie podobna, prawda? Wychowali cię zakazami. Nie wolno tego, trzeba tak, tamto jest zabronione... - W ciemności zakryła usta by szeroko ziewnąć i odgonić od swojego ucha szczura, który zaczął je obwąchiwać. - Naprawdę sądzisz, że coś tu zaraz wpadnie? Gdyby cokolwiek było w pobliżu, dawno byłybyśmy martwe. Nocne zwierzęta nie polegają na wzroku, jak ludzie. Jak usiądziesz bliżej, będzie cieplej.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Czw Cze 05, 2014 6:43 pm

Natasha Amelkina

Spojrzała kątem oka na Żydówkę i w głębi duszy musiała przyznać jej rację. Kogo ona chciała oszukać? Super profesjonalizm, wojskowy dryl i inne takie. To mogło działać na mieszczuchów i półgłówków a coś podpowiadało jej, że obok siedzi osoba naprawdę doświadczona jeśli chodzi o przetrwani w dziczy.
Podniosła się z ziemi i usiadła obok Eden, przytulając się lekko i użyczając jej swojego płaszcza. Zapowiadała się naprawdę chłodna noc. Wszystko wskazywało na to, że zima jest już naprawdę niedaleko.
Odpięła od paska manierkę i wypiła kilka łyków.
- Czysta, podwójnie filtrowana- stwierdziła, podając naczynie dziewczynie.- Miałam raczej szczęśliwe dzieciństwo muszę ci powiedzieć. Przynajmniej do czasów wojny, bo potem to już niekoniecznie. Moi rodzice to byli naprawdę wspaniali ludzie. Ci, którzy zajęli się mną potem też byli w porządku. Nauczyli mnie życia o wiele lepiej, niż można było się spodziewać. Ukształtowali mnie na taką, jaką jestem teraz, za co jestem im wdzięczna. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia.
Pogrążyła się w zadumie. To była jedna z tych niewielu chwil w jej życiu, w których zastanawiała się, gdzie byłaby teraz, gdyby wojna nie zastała jej po tej stronie globu. Jak zwykle, konkluzja była taka sama: pewnie w podobnym położeniu tylko na innym zadupiu.
Uśmiechnęła się do siebie i szturchnęła lekko Eden.
- Lubię cię dziewczyno, naprawdę cię lubię. Sama nie wiem dlaczego. Chyba czuję, że znajdę w tobie pokrewną duszę. Kogoś z kim można zawojować świat. To naprawdę przyjemne uczucie.
- Spróbuj się przespać jeśli masz ochotę- dodała po chwili- Ja i tak nie jestem śpiąca.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Czw Cze 05, 2014 9:36 pm

Isaak Kleinfieldt

Kiedy Iwan zaczął bez pozwolenia bawić się jego włosami, Żyd rzucił mu poirytowane spojrzenie.
- Łapy przy sobie! - najwyraźniej żołnierz mało się przejął tym jakże przekonującym ostrzeżeniem.
Kleinfieldt, o dziwo, wcale jego dłoni nie odtrącił: przyjął, że jeśli nie będzie reagował, ani niczego mówił, to Tupolev sam się znudzi i wróci do swojego kąta.
Wizja spania samemu w tym wypizdowie nie napawała Isaaka jakąś szczególną radością, ale jeszcze mniej pociągało go położenie się obok Iwana. Nie po tym... wszystkim.
Westchnął ciężko, kiedy żołnierz uznał jego milczenie za pozwolenie na kontynuowanie swojego przemówienia. Miał się, kurwa, znudzić i odejść.
Z początku Kleinfieldt naprawdę zamierzał przemilczeć sprawę, zrugać żołnierza na koniec i dać sobie z tym wszystkim spokój. Ba, nie zamierzał nawet jakoś szczególnie słuchać, ale... ale ten cholerny dupek jak zwykle wszystko utrudniał.
Brunet podciągnął nogi i oparł czoło na kolanach. Miał niejasne wrażenie, że jeśli nie będzie patrzył na tę przystojną mordę, to wszystko przyjdzie jakoś łatwiej.
Jak zwykle w takich sytuacjach, życie postanowiło kopnąć go w dupę. Guzik, nie łatwiej. Kilka minut temu mógł być wściekły za to, że Tupolev to skończony sukinsyn. Teraz stało się to tysiąc razy trudniejsze. Nawet jeśli Żyd nie wierzył w ckliwe Iwanowe wyznania. Bo żeby jeszcze było w kim się zadurzyć. Litości, ktoś z twarzą Tupoleva mógł przebierać w partnerach jak mu się podoba i wybór z pewnością nie padłby na chudego, niezbyt urodziwego i nie obdarzonego jakimś wybitnym intelektem wyznawcę judaizmu.
- Jestem kompletnie przerażony, ale nie zgłupiałem do reszty, odpuść sobie przynajmniej durne dowcipy, okej? - burknął uniósłszy głowę i jednocześnie łamiąc swoją własne postanowienie przemilczenia tego wszystkiego.
W zasadzie powinien był powiedzieć jeszcze kilka innych, niemiłych rzeczy, ale jedyną rzeczą na jaką się zdobył było zerknięcie na Iwana, zmarszczenie brwi i ponowne wbicie spojrzenia w podłogę.
- I nie jestem żaden "kurczaczek". Już cię raz pytałem, czy chodzę i sram ludziom na głowy - fuknął.
To chyba znaczyło, że mimo całego swojego marudzenia i generalnej niewiary chyba uznał, że żołnierz znów jest godzien z nim rozmawiać, chociaż samemu Kleinfieldtowi byłoby ciężko wyjaśnić, dlaczego tak łatwo przychodziło mu wybaczanie blondynowi kolejnych potknięć.
- Skończony dupek jesteś. I kłamliwy pedał. I nie powinienem w ogóle się do ciebie odzywać, bo sobie nie zasłużyłeś. W zasadzie to mógłbym ci zrobić we śnie coś bardzo niedobrego, i by mi Bóg wybaczył. Ale Eden mnie zabije pierwsza, jeśli nie zacznę do ciebie rozmawiać - specyficzny sposób na powiedzenie "powoli zaczynam ci wybaczać", ale Isaak chyba nie potrafiłby powiedzieć tego inaczej.
Zerknął na Piotra. Ćpun wydawał się spać całkiem mocno; a przynajmniej taką miał brunet nadzieję. Jakoś nie chciał, żeby Lebiediew słyszał to wszystko.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Pią Cze 06, 2014 10:49 am

Iwan Tupolev

Wańka uśmiechnął się pod nosem słysząc, że Isaak zdaje mu się w swój pokrętny sposób odpuszczać. Z łaski swojej zostawił włosy bruneta w spokoju, ale nie zamierzał tak łatwo odpuszczać właścicielowi. Złapał Isaaka za brodę i zmusił do spojrzenia na siebie. Z uśmiechem pogładził kciukiem policzek Żyda.
- Hej, to ja zjebałem i moje poczucie winy wystarczy. Poza tym... twoja siostra wydaje się coś kombinować. Nie pomogę jej, jestem żołnierzem. Sorry, taki mamy klimat, ale... nie zamierzam jej przeszkadzać. - Puścił Karzełka i wstał.
Co prawda miał ochotę spełnić polecenie Eden i cmoknąć go w czoło, ale ostatecznie uznał, że to mogłoby rozjuszyć Kleinfieldta, na którym Wańce zależało trochę bardziej.
Przeszedł nad śpiącym Piotrem, po raz kolejny prawie potknął się o małą Sophie i w końcu rozłożył swoje posłanie. Faktycznie powinien przespać się przed wartą. A Isaak potrafi sam zadecydować czy chce spać obok Tupoleva, czy jednak postanowi zaryzykować spanie samemu.


Eden Kleinfieldt

Z chęcią przyjęła manierkę i pociągnęła długi łyk. Nieco gorzej przyjęła kuksańca w bok. Nadal wszystkie bodźce odbierała trochę zbyt intensywnie. Krzywiąc się rozmasowała ramię.
- Już mówiłam, nie zasnę. Nie wiem czy ci umknęło, ale pół drogi tutaj byłam na haju. Po Robocie nie zaśniesz, ni chuja.
Zdjęła z ramienia szczura i przez chwilę pozwlała mu zbiegać z jednej ręki do drugiej, aż w końcu położyła na ziemi. Białe futro odcinało się od otoczenia, dzięki czemu można było śledzić gryzonia, który o dziwo wcale nie zamierzał uciekać.
Eden westchnęła i oparła głowę o ramię Natashy.
- Nie wiem czy potrzebuję kogoś, z kim miałabym zawojować świat. - Wyciągnęła ręce i objęła rudą panią kapitan wpół. - Ale... podobasz mi się.
Rodzeństwo Kleinfieldt wydawało się prawdziwymi wirtuozami subtelnego podrywu...
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sob Cze 07, 2014 10:40 pm

Piotr Lebiediew

Piotr spał. Może warto dodać, że sen był lekki i trwał może dziesięć minut. Gołąbeczki może i rozmawiały cicho na tyle, żeby nie obudzić przemęczonej nastolatki, ale przemytnikowi przerwali ten słodki czas. Na początku nawet ich nie słyszał zza mgły, która unosiła się w jego głowie. Rozkoszował się miłą chwilą braku jakiegokolwiek bólu i zmartwień. Nie trząsł się, ręka nie dokuczała, nie myślał ani o Isaaku, ani o Eastweek. Ale i ten stan musiał się skończyć. Powoli przez jego umysł docierały strzępki głosów Isaaka i Tupoleva, nie chciał ich słuchać, wolał rozmowy z samym sobą o tym co było, będzie, raczej nie o tym co jest po tej fazie przez jakieś kilkanaście (a może kilkadziesiąt) minut słyszał wyraźnie rozmowę prowadzoną przez parę. Nie mógł już się na nią wyłączyć, ale nie chciał też im przerywać. A może po prostu nie chciało mu się wstać? Sam tego nie wiedział. Coraz bardziej drętwiała mu ręka więc gdy Wańka przeszedł nad Sofią usiadł i ziewnął, mając nadzieję, że jest dobrym aktorem. Wyciągnął z kieszeni następną tabletkę i szybko ją połknął. Wstał i mruknął tylko "Już nie przeszkadzam". Poprawił koc, który już całkiem osunął się z Młodej i ruszył w kierunku wartujących dziewczyn.
Po drodze rozmasowywał ramię mając nadzieję, że to co wziął zacznie działać, zanim drętwienie zmieni się w ból. Może i ten dziwny wzór pokrywał całe ramię, ale zasłaniał też coraz bardziej rozchodzące się po jego skórze ciemne plamy. Miał przeczucie, że coraz bardziej zbliżają się one do krawędzi wzoru i zaczynało być jego coraz większym zmartwieniem.
Kiedy był już na tyle blisko Eden i Natashy aby nie musieć do nich krzyczeć, i przywoływać wszelkich nieproszonych gości zapytał
- Mam nadzieję, że nie przychodzę nie w porę. Już dość mam marudzenia naszych gołąbeczków, może tutaj udał mi się zasnąć! - mówił beztrosko udając, że nie widzi tego, że kapitan i przemytniczka się do siebie tuliły.
Świetnie! pomyślał Z deszczu, kurwa pod rynnę.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Nie Cze 08, 2014 4:36 am

Natasha Amelkina

- Ty też mi się podobasz- stwierdziła z uśmiechem, odwzajemniając uścisk. Czuła ciepło dziewczyny siedzącej obok i podobało jej się to. Pokusiła się nawet o założenie, że ta warta okaże się całkiem miła i przyjemna. Właśnie wtedy wparował Piotr. No żeby go coś zeżarło, wyczucie pierwsza klasa, nie ma co. Nie siląc się nawet, na udawanie, że nic się tutaj nie dzieje, Natasha rzuciła mu spojrzenie spod byka, sama nie zmieniając pozycji.
- A spij gdzie chcesz- stwierdziła- Tylko nie przychodź potem do mnie z płaczem jak coś cię upieprzy.
Stwierdziwszy, że wystarczy już tego gadulstwa, odwróciła głowę w drugą stronę. Noc była chłodna a Eden tak przyjemnie grzała...
Reszta warty upłynęła we względnym spokoju. Dopiero pod koniec rozwrzeszczało się jakieś dziadostwo lecz, na szczęście na tym się skończyło. Strzelanina w ciemności nie była najprzyjemniejszym sposobem na zabicie czasu. Zawsze lepiej widzieć w co się pakuje serię.
- Dobra, pora obudzić Tupoleva- stwierdziła w końcu.- Nie wiem jak ty, ale ja nie mam zamiaru nawet usiłować zasnąć. Zbyt niespokojna okolica. Proponuję kawę i swoje skromne towarzystwo.
Wstała z lekkim trzaskiem zasiedziałych stawów i omijając posłanie Piotra, skierowała się do piwnicy. Niech sobie teraz reszta postróżuje. Ona oficjalnie miała dosyć na dzisiaj. Teraz trochę kofeiny, kolejna dawka leków i kto wie, może miła rozmowa?
- Tupolev, twoja kolej- stwierdziła półgłosem, potrząsając lekko ramię blondyna- Tylko uważaj, żebyś nie wlazł w Lebiediewa. Urządził sobie biwak pod chmurką.
Po tych słowach skierowała się w stronę kuchenki. Taaak, kawa to teraz zdecydowanie dobry pomysł.

Ranek zastał ją siedzącą pod jedną ze ścian i przeżuwającą suszone mięso, które kupiła u jakiegoś obwoźnego handlarza. Chuj wie co to było ale wyglądało na jadalne więc wzięła. Koniec końców okazało się całkiem niezłe. W milczeniu patrzyła na budzące się towarzystwo i planowała najbliższe godziny. Po południu powinni dotrzeć do Eastwick i coś jej mówiło, że sprawy lekko się tam pokomplikują...

Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Nie Cze 08, 2014 8:50 pm

Isaak Kleinfieldt

Prychnął poirytowany, kiedy Iwan stwierdził, że nie zamierza w niczym Eden pomagać, ale i jej nie przeszkodzi.
Kurwa, nie ma to jak poświęcenie dla sprawy. Tak mu cholernie źle, ciężko i smutno było, ale kiedy na horyzoncie pojawiał się wybór "praca" albo "Isaak", to bez najmniejszego zastanowienia wybierał pierwszą opcję.
No, kurwa mać, wyrzuty sumienia. Kleinfieldt z jakichś przyczyn powstrzymał się przed powiedzeniem tego wszystkiego na głos.
Wiedział, że nie miałby racji; no, przynajmniej nie w pełni. Prawo w Stopelen było niesamowicie surowe. Brunet nie wiedział co dokładnie dzieje się z żołnierzami łamiącymi rozkazy, ale domyślał się, że na pewno nie jest to jakaś błaha sprawa. Zwłaszcza kiedy w grę wchodzili tacy ludzie jak Ivan - już w ramach kary wykopani za mury.
Żyd przygryzł dolną wargę. Właściwie to sam fakt przyzwalania na to, żeby Eden go wyciągnęła z tego laboratorium był ze strony Tupoleva jakimś tam ryzykiem.
Kurwa jebana jego mać, Isaak wcale nie miał ochoty się nad tym zastanawiać, on w ogóle na nic nie miał ochoty. Przez całą drogę jakoś się trzymał, starał się nie robić niepotrzebnych scen rodem z teatru, ale teraz kiedy Ivan - chyba - spał, a reszta wyszła na zewnątrz... Teraz, kiedy miał przynajmniej wrażenie chwili prywatności, coś w nim pękło. Kurwa, jakby życie za mało mu dokopało. Bóg miał jakieś ostro porąbane poczucie humoru. Jakby bycie jedynym bękartem w zamożnej, ksenofobicznej, ortodoksyjnej rodzinie, znoszenie bezpodstawnych oskarżeń i nienawiści, nie sprzyjająca niczemu aparycja, odejście jedynej ważnej siostry i najbardziej pechowy romans stulecia to było mało. Staruszek musiał jeszcze skazywać go na jakieś cholerne laboratoria? Jeśli to była próba, to Kleinfieldt bardzo dziękował, oblał.
Schował twarz w dłoniach. Minęło całkiem sporo czasu odkąd płakał, ale teraz czuł się usprawiedliwiony. Siedział pod tą cholerną ścianą nawet nie próbując się uspokoić przez dobrych kilka minut; dopiero potem wstał, sięgnął po swój śpiwór i wręcz ze złością cisnął go na ziemię.
Wcale nie planował spać obok Tupoleva, ani tym bardziej się przy nim wypłakiwać, ale... Cóż. Samo tak jakoś wyszło.

Rano obudził się nie mniej zmęczony niż reszta kompanii: może i nie stał na warcie, ale przespał mniej niż połowę nocy.
Podniósł się, przetarł zaczerwienione oczy i bez zastanowienia wyciągnął z plecaka papierosy. Nie ma to jak śniadanie. Chodzące zdrowie chyba planowało zniszczyć sobie płuca.
- Słyszałem wczoraj coś o kawie - mruknął w stronę Natashy, nie siląc się nawet na porządne powitanie.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Wto Cze 10, 2014 8:57 am

Iwan Tupolev

Ciężko określić kto miał większe szczęście - Isaak, że mógł wreszcie dać jakiś upust swoim emocjom, czy Iwan - który faktycznie zasnął i dzięki temu nie zadręczał już siebie (albo Żyda...).
Wyrywanie go ze snu miało jedną zaletę - Tupolev sypiał bardzo płytko i nawykł do niedużej ilości snu budził się całkiem świadomy. Poburczał chwilę, zagotował trochę wody by przemyć rękę i założyć nowy opatrunek, zwinął swój śpiwór i mamrocząc pod nosem dołączył do Lebiediewa na zewnątrz. Uśmiechnął się widząc ledwie zauważalną łunę na wschodzie. Nie był pewien dzięki czemu tak późno wywalili go na wartę, ale mógł tylko to sobie chwalić.

- Isaak, odpuść trochę z tymi fajkami. Wejść się nie da. - powitał Żyda schodząc rankiem z warty i dopakowując rzeczy do plecaka.
Może i nie do końca wyleczyli stosunki między sobą, ale było już na tyle dobrze, że Wańka nie zamierzał chodzić za brunetem i skamleć jak pies, czujący w ręce właściciela kawałek kiełbasy.


Eden Kleinfieldt

Kiedy zobaczyła Piotra westchnęła ciężko i wywróciła oczyma.
- Pokrako życiowa, spać miałeś... - ofurczała Lebiediewa tonem urażonej księżniczki na ziarnku grochu.
O ile wcześniej miała jakikolwiek dobry nastrój, to teraz w obecności Strzelca Wyborowego odpuścił jej doskonały humor, tak do cna. Przesiedziała spokojnie, przytulona do ciepłej towarzyszki do końca swojej warty, a potem z chęcią usiadła pod ścianą piwnicy, by tępo wbić wzrok w sufit. Z chęcią zdrzemnęłaby się, ale najzwyczajniej w świecie nie była w stanie. Ostatecznie (dla produktywnego wykorzystania czasu) wypuściła szczura z kurtki, żeby sobie biedaczysko pobiegał, a sama wzięła się za zaszywanie kilku dziur jakie zrobiły się tu i ówdzie w podszewce.

Isaak mógł udawać przed wszystkimi zgromadzonymi, że jest po prostu wściekłym, niewyspanym i zdradzonym Żydem. Ale Eden zbyt wiele razy widziała go w podobnym stanie. Kiedy brunet usiadł przy kawie ze wszystkimi, pani Kleinfieldt perfidnie wcisnęła się obok niego, usiadła i bez słowa objęła brata za ramię i pocałowała w skroń.
- Ciężka noc, co Mały? - mruknęła tylko zdawkowo, nawet nie oczekując jakiegoś zagłębiania się w temat.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Pią Cze 20, 2014 11:05 pm

Piotr Lebiediew

- Gdyby nie ten twój karłowaty braciszek już dawno bym spał! - warknął do Eden, rozłożył sobie na ziemi kurtkę i wpatrując się w niebo powoli zasnął.

Kiedy się obudził minął wszystkich ludzi i stanął w kolejce po kawę. Oprócz tego, że pod koniec snu tyłek prawie przymarzł mu do ziemi wszystko byłoby ok.
- Jakąś dobrą tą kawę tam chowasz? - Zapytał Rosjanki, a potem kontynuował. - A tak poza tym myślisz, że w Eastweek będziemy bardziej popołudniu czy nocą? Niby droga wskazuje na pierwszą wersję, ale nigdy nie wiadomo, jak widać ciągle zdarzają się nam jakieś opóźnienia. - Piotr skończył swój monolog przełamujący ciszę i zwrócił się z kolejną pierdołą do Sofii, która wypoczęta, już od jakiegoś czasu była gotowa do odjazdu.
- Ciekawe ile starych znajomych zostało jeszcze w tej przemytniczej dziurze, prawda? - Młoda zapytała Piotra, wlepiając w niego te wielkie, rozmarzone oczy.
- Myślę, ze niewielu. - odpowiedział jej krótko i pogłaskał po głowie.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Nie Cze 22, 2014 12:23 pm

Natasha Amelkina

- Kawa jak kawa- stwierdziła wykonując zapraszający gest.- Za godzinę wyruszamy.

Wstała i zabierając ze sobą kubek wyszła na powierzchnię. Popijając ożywczy napój skierowała się do auta, czekając na resztę towarzystwa. Najbliższa godzina upłynęła przy spokojniej krzątaninie związanej ze zwijaniem obozu. Każdy coś tam robił, targając swój dobytek. Gdy już wszyscy byli ponownie w wozach, rozpoczął się ostatni etap podróży.
Konwój szybko opuścił niegościnne wertepy i wylądował na czymś na kształt utwardzonej przez liczne pojazdy gleby, znak, że do Eastwick nie jest daleko. Tak też było w rzeczywistości i tuż po południu ich oczom ukazały się mury miejskie. W przeciwieństwie do innych miast, Eastwick otaczał potężny wał zbudowany z metalu i olbrzymich betonowych bloków. Na szczycie, w niedalekiej odległości od siebie znajdowały się przytargane nie wiadomo skąd działa, mające na celu zniechęcić ewentualnych nieproszonych gości. Gdy tylko zbliżyli się do miasta, na pozycjach obronnych Eastwick zaczął się gorączkowy ruch. Nigdy nie wiadomo, kogo niesie z Pustkowi.
- Tylko spokojnie- rzuciła przez radio- Nie róbcie niczego, co mogłoby ich zdenerwować a będzie w porządku.
Zmieniła częstotliwość na kanał miejski i po krótkiej wymianie zdań zostali dopuszczeni do punktu kontrolnego. Pilnowani cały czas przez uzbrojonych żołnierzy, po okazaniu dokumentów, wjechali w obręb murów.
Miasto zbudowane było bez żadnego konkretnego planu. Gdyby komuś udało się już sforsować mury, nie miałby większego problemu z podbiciem całej osady.
Konwój powoli toczył się przez zaniedbane, wąskie uliczki. Nie znosiła tego miasta. Było tu zdecydowanie za ciasno. Wkrótce zatrzymali się pod karczmą.
"Mordownia" była raczej mało zachęcającym miejscem. Rozlatujący się front i mało bezpieczna okolica nie powinna zachęcać potencjalnych klientów, lecz fakt iż był to jeden z lepszych lokali w mieście jakoś zmieniał ludzką perspektywę.
- No dobra towarzystwo. Mamy wolne do rana.- rzuciła przez radio, parkując auto.- Kurier pojawi się dopiero późnym wieczorem, tak więc odpocznijcie sobie na spokojnie. Jutro wyruszamy do Meridy. Bądźcie gotowi o ósmej rano.
Wysiadła z auta i machnęła do Eden.
- Masz ochotę wrzucić coś na ząb? Mają tu naprawdę niezłe kurczaki.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Wto Cze 24, 2014 11:17 pm

Isaak Kleinfieldt

Podróż do Eastwick była nieco łatwiejsza niż poprzednie spędzone w samochodzie godziny. Na pewno całą sprawę ułatwiał fakt, że Kleinfieldt zaczął się odzywać do Iwana - Żyd może mu jeszcze nie wybaczył, ale dogadali się chociaż na tyle, żeby móc prowadzić jakieś niezobowiązujące rozmowy. Skupianie się na gadce-szmatce ułatwiało odrywanie się od ponurych myśli, a tych w głowie Żyda pojawiało się coraz więcej.
Eden... Eden jeszcze nie miała żadnego konkretnego planu. Oczywiście, nie poddała się, ale kiedy Isaak spytał co dalej, nie potrafiła udzielić mu konkretnej odpowiedzi. Młodszy Kleinfieldt nie wątpił w swoją siostrę - wiedział, że zrobi wszystko co w jej mocy. Wątpił w resztę świata, bo mogła mieć te starania głęboko w dupie.
Eastwick... Eastwick brzmiało jak całkiem niezła szansa. Kleinfieldt nie miał pojęcia jak wygląda miasto, nie znał tam absolutnie nikogo, ale był niemalże pewien, że jeśliby uciekł i ukrył się gdzieś w najbardziej zakazanych dzielnicach, wesoła kompania szukałaby go przynajmniej kilka tygodni. To dawało mu aż zbyt wiele czasu na to, żeby poznać ichniejsze speluny i zdobyć w nich taką ilość pieniędzy, za którą ktoś zgodziłby się odwieźć go do jakiegokolwiek innego miasta. Niekoniecznie do Stolepen, nie, jakkolwiek to nie przerażało bruneta, to tam nie miałby najmniejszych szans na bezpieczeństwo. Ale.. gdzieś. Gdziekolwiek, byle nie do Meridy. Zerknął z ukosa na żołnierza. W jakiś dziwaczny sposób patrząc na niego Kleinfildt tracił część determinacji - wizja bycia nie wiadomo gdzie, bez tego blond tępaka napawała go odrobiną niechęci - ale nie był tak naiwny, tak zadurzony ani tak ugłaskany, żeby to zmieniło jego plany.
Kiedy wjechali do miasta, Kleinfieldt zachowywał się całkiem normalnie. Zapalił, pofukał na Tupoleva i z miną nieszczęśliwego, bezpodstawnie krzywdzonego dziecka uświadomił Natashę, że za takie sprzedawanie ludzi idzie się do piekła i kiedy tylko otrzymał klucze do pokoju, zamknął się w nim twierdząc, że nie chce z nikim rozmawiać.
Pojawił się dopiero na wspólnej kolacji i przez cały czas jej trwania modlił się o to, żeby Eden nie zauważyła w jego zachowaniu niczego dziwnego. Chyba się udało; może tylko zmierzyła go dziwnym spojrzeniem, kiedy trochę zbyt rzewnie pożegnał się z nią i z Iwanem. Cóż. Mogła to zrzucić na to jedno piwo, które wysączył.
Swój plan wprowadził życie w kilka godzin po tym, jak wszyscy położyli się spać. Chwała Bogu Tupolev uznał, że nie zasłużył sobie na dzielenie łóżka z Isaakiem. Było nie było, to ułatwiło Żydowi zadanie; wstał, zabrał swój plecak i starając się nie robić najmniejszego nawet hałasu przeszedł przez pokój. Przez cały czas nerwowo zerkał na śpiącego żołnierza, a serce waliło mu tak głośno, że nie rozumiał jakim cudem jeszcze nie obudziło blondyna.
Jeszcze tylko jeden krok, tylko klamka... Kurwa, jak te jebane zawiasy skrzypiały! Już nieco spanikowany, trochę zbyt głośno trzasnął drzwiami, więc nie zastanawiając się dłużej nad tym co robi, po prostu bardzo pospiesznie opuścił budynek, a potem pobiegł w kierunku pierwszej lepszej wąskiej uliczki.
- Szczęścia życzę, krzyż na drogę - teraz to mogli go szukać. Nie mieli szans.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Cze 25, 2014 9:43 pm

Iwan Tupolev

Naprawdę dobrze było mieć możliwość spokojnego przebolenia podróży do Eastweek. Może nadal czuł się nieco spięty sam na sam z Isaakiem, ale rozmowa przynajmniej jako-tako się kleiła. Na tyle, by nie mieć ochoty na to, by wysiąść z ciężarówki i strzelić sobie w łeb na rzecz Jednoosobowej Organizacji Pomocy Głodnym Padlinożercom.
Wolał nie wpychać się Isaakowi do łóżka. Nie sądził, by mały tak szybko odpuścił sobie. Musiał dać mu czas... i w ten sposób popełnić kolejny bolesny w skutkach błąd. Tym razem to Iwan poczuł się jakby Isaak wyjął nóż ze swoich pleców, otarł o spodnie i z zamachem wbił je w okolice lędźwi żołnierza.
Tupolev miał lekki sen i wyczulone zmysły. Trochę jak irytujący pies drzemiący przy łóżku. Skrzypnięcie drzwi obudziło go, ale nie uznał tego za coś podejrzanego. Przecież Isaak mógł sam iść do kibla, do jasnej cholery... Dopiero kiedy Żyd trzasnął w panice drzwiami i do uszu Iwana doszedł dźwięk biegu, Wańka zerwał się ze śpiwora i wyleciał na korytarz.
Nie miał czasu się ubrać, więc cała Mordownia mogła podziwiać żylastego kaprala w niebieskich, spranych bokserkach, jak klnąc pod nosem na bosaka wybiega z przybytku.
Jak można było się spodziewać po kilku chwilach wrócił z ubłoconymi, bosymi stopami (i chyba jakimś odłamkiem szkła w lewej, nie był pewien), nie do końca pewien czy jest wściekły, czy właśnie spanikował, bez chwili zastanowienia wbiegł na górę i wparował do pokoju należącego wedle jego wiadomości do Natashy.
- Uciekł! Melduję, że Żyd spakował się i spierdolił... ekhem. Przeszkadzam? - Ach, te płynne przejścia z jednego stanu w drugi...

Eden Kleinfieldt

Eastweek... to miasto kojarzyło jej się w jakiś pokrętny sposób z wolnością psa, którego ktoś z małej klatki wpuścił do dużej. Mieszkała tu kilka lat i wyrwała się z prawdziwą ulgą spod wiecznego nadzoru czujnych oczu ludzi na stołkach.
Po przekroczeniu smrodliwej granicy miasta Eden przez chwile była nieobecna. Dopiero w Mordowni nieco się ożywiła. Znalazła posłańca i naskrobała coś na kartce, zawołała Lebiediewa i zmusiła do podpisania zeznań. Tylko lekko przekłamała fakty. Tak o... sto osiemdziesiąt stopni? To tylko połowa okręgu. Która pozwoli nie spaść pewnemu tyłkowi ze stołka. W pewien sposób troszczyła się o Piotra - albo raczej o Sophie.
Potem rozesłała jeszcze kilka wiadomości i widać że z pewnym niepokojem oczekiwała odpowiedzi. Dopiero po kilku kuflach miejscowych szczyn dała sobie spokój. Nie ma co oczekiwać na odpowiedź przed rankiem. Tak też spokojnie utopiła większą część obaw i wątpliwości w piwie i zagryzła całkiem niezłym kurczakiem, który na jej oko nigdy dzioba nie miał.
Jakoś po drodze też okazało się, że wylądowała w pokoju z nową przewodniczką drużynki. Nie żeby miała coś przeciwko.
Zaczęła mieć znów coś przeciwko, kiedy stojąc w samym ręczniku usiłowała znaleźć świeżą bieliznę, którą rzuciła wcześniej na łóżko została zaskoczona nagłym wtargnięciem Blondi. Odwróciła się z naprawdę wściekłym wyrazem twarzy.
- Jak pilnujesz złodzieja?! Skończony idiota! - warknęła niewiele myśląc i oskarżycielsko wskazujac na Wańkę palcem.
Prawej ręki. Powinna była trzymać ręcznik.
Złapała go w ostatniej chwili.
- Zabiję go, jak go znajdę... - syknęła rumieniąc się i siadając ciężko na łóżku.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sob Cze 28, 2014 10:53 am

Piotr Lebiediew

Pomimo strachu pod tytułem "Co teraz ze mną będzie" Piotr cieszył się z przyjazdu do Eastweek. Pomimo tego, że miejsce to było jednym wielkim syfem pełnym ludzi na wskroś biednych i obrzydliwie bogatych, a ze slumsów to miejsce się składało. Poza tym mieszkał tu kawał czasu i w większości zakątków tkwiły jakieś wspomnienia. Kiedy wjeżdżali do miasta większość żołnierzy była mu znana, chociażby z widzenia.
W Mordowni nie bardzo lubił przebywać, pomimo porządnej jak na Eastweek renomy tej knajpy zbyt wiele razy oberwał po głowie w tym miejscu. Sofia też nie wyglądała na szczególnie przytłoczoną miastem.
Gdy tylko się rozlokowali Piotr wysłał parę koniecznych notek. W tym jedną do Franka, co jak co liczył, na starego przyjaciela. Podpisał zeznania, które podsunęła mu Eden i wyszedł na parę godzin. Rozkaz kazał mu osobiście dostarczyć papiery ze Stolepen. Przez ten czas Młoda wiernie trwała przy jego boku. Gdy wracali poczuł, że coś jest nie tak. Drzwi od pokojów kompanii były pootwieranie, po czym zobaczył Tupoleva w bokserkach.
- Wańka co się stało? - krzyknął do niego. Jakoś nie widział w Iwanie ukrytego ekshibicjonisty.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sob Cze 28, 2014 12:20 pm

Natasha Amelkina

Miło było w końcu porządnie się wykąpać i zjeść coś, co nie było z puszki. Przynajmniej nie widziała, że to było z puszki a to już coś. Niesamowite jak niewiedza polepszała smak potraw. Poza tym wylądowała w pokoju z Eden, co w zdecydowanie dużym stopniu jeszcze polepszało jej humor. Po kąpieli wyłożyła się na łóżku w samej bieliźnie i rozkoszowała się wolnością, przynajmniej chwilową. Gdy wróciła Eden, rzuciła parę komplementów i przymknęła oczy, pogrążając się w błogim relaksie.
Niestety sielanka została wkrótce przerwana przez wparowującego do pokoju blondyna.
- Tupolev, trochę kultury mój drogi. Przed wejściem do pokoju dam powinieneś zapukać...- spod półprzymkniętych powiek obserwowała Ivana. Chudy, wysoki i trochę żylasty facet w bokserkach nie pierwszej nowości. Nic ciekawe w sumie, no może poza twarzą. Na twarz taką jak ta zawsze miło było sobie popatrzeć.
- Fajny tatuaż żołnierzu... - rzuciła z przekąsem, tłumiąc chichot. Ciekawe kim była ta niezwykła kobieta, która zasłużyła sobie na honorowe miejsce na skórze Ivana. I jeszcze to zdezelowane serduszko, śmiech na sali.
Na wieść o tym, że jaśnie szanowny Żyd wziął nogi za pas jęknęła z z rezygnacją, po czym zaszczyciła obecnych solidną wiązanką rosyjskich przekleństw, których nauczyła się jeszcze za młodu.
- Tupolev, kurwa mać!- warknęła, siadając na łóżku i opuszczając nogi na zimną podłogę. Najwyraźniej aktualny stan jej garderoby nie przeszkadzał jej zbytnio.- Czy ty naprawdę jesteś takim skończonym idiotą, czy tylko udajesz, co? Miałeś jedno, jedyne zadanie- pilnować Kleinfieldta a on ci spierdolił spod nosa. I co teraz, hę? Szukaj wiatru w polu?
Kolejna soczysta wiązanka nieco rozładowała jej nerwy. Natasha wciągnęła spodnie i podeszła do blondyna. Miała ochotę go uderzyć ale totalna rezygnacja jaka biła z jego twarzy jakoś powstrzymała te mordercze zamiary. To, plus fakt, że z Wańki był całkiem duży chłopiec. Była pewna swoich umiejętności walki wręcz lecz mimo to sprawy mogłyby się naprawdę różnie potoczyć.
- No już, już. - klepnęła go gdzieś na wysokości obojczyka i odwróciła się do Eden- Ubierz się moja droga i przygotuj na długą noc. Ty też Tupolev, no chyba że masz zamiar paradować po Eastweek w samych bokserkach. Nie żeby mi to jakoś specjalnie przeszkadzało na ale wiesz, trochę zwracasz na siebie uwagę. Ja spróbuję znaleźć jakiegoś przewodnika. Musimy jak najszybciej znaleźć Isaaka.
Złapała jakąś koszulkę ( nawet nie była pewna czy swoją ) i ubierając się po drodze skierowała się do głównej sali. Gdzie jak gdzie ale w gospodzie powinien się znaleźć ktoś, kto dobrze zna miasto.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Lip 02, 2014 8:08 pm

Iwan Tupolev

Blondyn wyglądał trochę jak skopany pies. Naprawdę czuł się winny temu, że Żyd uciekł. Ale mimo wszystko nie zamierzał długo podkulać ogona. Machnął ręką, jakby opędzał się od natrętnej muchy i wyprostował się.
- Odwal się. To nie było tylko moje zadanie. Ja też jestem człowiekiem. - burknął odwracając się na pięcie i wychodząc z pokoju drogich pań.
Gdzieś miał ich nieosłonięte czy osłonięte wdzięki. Chociaż zauważył, że Eden mogłaby gdzieniegdzie się zaokrąglić. Podobnie jak jej brat...
Jasna cholera! Gdzie ten karzełek zwiał? Przecież on sobie ni cholery nie poradzi! Będzie jak któregoś dnia na pustkowiu, kiedy oszukiwał w karty grając z typami spod ciemnej gwiazdy...
Tupolev zszedł na dół klepiąc się w bok głowy.
- Ogarnij się, kretynie, zachowujesz się jak twoja matka... - mruknął pod nosem nie mając pojęcia, że jego myśli wyrwały się przez usta na wolność.

Eden Kleinfieldt

Była wściekła na brata. Niby rozumiała, że młody chciał zrobić wszystko, żeby uratować własny tyłek, ale do jasnej cholery, czemu w tak głupi sposób! Powinien to z nią ustalić! Przez te kilka lat aż tak dużo się między nimi zmieniło?
Westchnęła ciężko łapiąc swoje rzeczy i wychodząc się ubrać.
W zasadzie, to tak. Zmieniło się więcej niż sobie wyobrażała. Przecież w głębi duszy pogodziła się już z tym, że nigdy więcej nikogo ze swojej rodziny nie zobaczy - wyprawa do Stolepen była zbyt ryzykowna, a niewielu ludzi w tych czasach wyrusza dalej, niż pięćdziesiąt mil od miejsca w którym mieszka na stałe.
Zeszła za Natashą na dół, na dodatek ciągnąc rudą od tyłu za swoją koszulkę.
- Ej, ja naprawdę znam miasto. Mieszkałam tutaj. Przychlast Piotrek też... Nie ufasz nam? Nie chcę brata w takim miejscu, tu są większe cwaniaczki niż on... I masz moją bluzkę. Podwija ci się. - zabawne było, że w chwili zdenerwowania Eden zaczynała budować zdania jak Isaak.
I mówiła ze znacznie mocniejszym akcentem...
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Nie Lip 06, 2014 10:59 pm

Piotr Lebiediew

Poruszenie jakie panowało w grupie o dziwo nie wytrąciło go z równowagi. Pomimo braku odpowiedzi dość szybko zorientował się co musiało się wydarzyć. Karzełek nie wytrzymał. Zniknął. Isaak może i cwany nie znał miasta, nie wiedział gdzie jest bezpiecznie o ile dziekolwiek w obrębach muru można być pewnym swego życia. Spędził tu kupę czasu i znając szczęście Żyda powinni zacząć szukać w największych melinach tego przybytku.
- Natasha uspokój się! To, ze będziesz krzyczeć nic nie da. Eden zna miasto, ja spędziłem tu kupę czasu. Nie oszukujmy się Isaak jest dość delikatny i wymuskany, o ile nie szwęda się po ulicach gdzie wezmą go za męską dziwkę na pewno wpada w oko ludziom. - Wziął głęboki wdech. - Znam tu wielu ludzi, popytamy wręczając odpowiednią kwotę, żeby nikt nie zrobił nas w konia. Nie wydaje mi się, że samo bieganie po tym burdelu da cokolwiek. - Zależało mu żeby Żyd się znalazł i tyle. Miał tylko nadzieję, że kapitan nie zaneguje jego planu przez uprzedzenia do jego głupoty względem Sayi.
- Ogarnijcie się i bierzmy się do roboty.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Baton Sro Lip 09, 2014 5:33 am

- Cholera jasna! Takie debilne zadanie mogliby wyznaczyć jakiemuś kurierowi, a nie mnie! – warknął pod nosem i kopnął ze złością puszkę leżącą na ziemi. - Co mnie obchodzi jakaś banda popaprańców ze Stolepen? Się wybrali na wycieczkę i marnują mój cenny czas, mam nadzieję że chociaż postawią coś do picia, bo już mnie suszy, a od rana nie miałem żadnych procentów gardle. Po prostu się człowiek zatraca, tylko praca i praca. – narzekając tak na ten parszywy dzień i powłócząc nogami powlókł się wąskimi uliczkami Eastweek.
Kevin lubił przechadzać się bocznymi dróżkami tego miasta, zawsze można było coś ciekawego znaleźć bądź zobaczyć. Miasto niby nieciekawe i nudne, ale dzieje się tu tyle że można by parę nocy przesiedzieć i opowiadać co ciekawego się ostatnio widziało.
- Dobra, jestem już niedaleko, dostarczę tą paczkę, walę coś mocniejszego i spadam się rozerwać w jakimś ciekawszym miejscu. Obym nie musiał tylko ich szukać po tym barze, ale wnioskując z opisu jaki dostałem to dość szybko ich rozpoznam, nawet z pewnej odległości… – zaśmiał się pod nosem i chwilę potem zaklął.
- Nosz kurwa, uważaj jak biegniesz kurduplu zasrany, życie ci kurwa niemiłe? Masz szczęście, że mi się spieszy bo inaczej byśmy pogadali! – krzyknął na oddalającego się w biegu chłopaka, który chyba i tak już go nie słyszał, bo znikł za najbliższym zakrętem. – Ja to mam dzisiaj naprawdę pecha! Jak pokurcza złapię to tak go obiję że go rodzona matka nie pozna. Chyba dzisiaj daruję sobie piwo i po wykonaniu zadania będzie trzeba ruszyć na łowy. Znam tu wiele osób i tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, wyciągnę cię nawet z najciemniejszej dziury! – Krzyczał jeszcze przez chwilę w kierunku uciekającego kurdupla, wreszcie uspokoił się i ruszył dalej przed siebie.
- O. Jestem na miejscu, dawno mnie tu nie było, to może i barman już nie będzie pamiętał tej ostatniej rozróby… - Kasę za straty Kelvin już oddał, ale i tak przez parę dni właściciel się czepiał, że musiał lokal zamknąć żeby go trochę odremontować.
Mężczyzna wszedł do budynku i od razu natknął się - prawdopodobnie - na odbiorcę paczki. Takiej ślicznotki to dawno już nie widział, takie kobiety to tylko przejazdem się tutaj zatrzymują.
- Natasha Amelkin jak mniemam. Mamy pewną sprawę do załatwienia. – Powiedział stanowczym tonem i przyjrzał się gromadce ludzi która tłoczyła się wokół rudej.

Baton

Liczba postów : 4
Join date : 23/06/2014

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Lip 09, 2014 7:51 am

Natasha Amelkina

- Tu nie chodzi o zaufanie, bądź jego brak Eden- stwierdziła, obracając się i kładąc dłoń na policzku dziewczyny.- Musimy znaleźć twojego brata jak najszybciej, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Dlatego też potrzebujemy kogoś, kto zna to miasto jak własną kieszeń, samo mieszkanie tutaj nie wystarczy.
- Poza tym,- dodała, zbliżając usta do ucha Żydówki- obiecuję ci, że go znajdziemy a potem wymyślimy jakiś sposób, żeby nie spędził w Meridzie całego swojego życia.
Obdarzyła dziewczynę pokrzepiającym uśmiechem i odwróciła się do reszty towarzystwa. Przez chwilę zatrzymała wzrok na Piotrze.
- Jak na razie jesteś tutaj jedyną rozgorączkowaną osobą, Lebiediew.- stwierdziła z przekąsem.- Twój plan jest owszem, całkiem niezły ale nie mam zamiaru wciskać łapówek na prawo i lewo bo w końcu wszyscy zostaniemy w samej bieliźnie a całe Eastweek będzie szumiało o tym, że banda przyjezdnych szuka kogoś i rozdaje forsę. Potrzebujemy przewodnika i tyle. Jednej osobie zawsze się zapłaci mniej niż dwudziestu.
W tym momencie, do lokalu wszedł jakiś mężczyzna i niemal natychmiast zawołał ją po imieniu. Obróciła się w jego kierunku, machinalnie kładąc dłoń na kolbie pistoletu, przytroczonego do jej pasa. Nigdy nie wiadomo, kto akurat ją znalazł.
-Amelkina, mój drogi. Amelkin to był mój szanowny tatuś.- zlustrowała mężczyznę z góry na dół i w tym momencie coś jej zaświtało. Pewnie kurier, na którego czekała, cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności.
- Taak, chyba faktycznie mamy coś niecoś do załatwienia. Poza tym, ja też mam dla ciebie propozycję. Nie chciałbyś może trochę zarobić?
Zerknęła na Eden i mrugnęła do niej lekko. Chyba właśnie znalazła sposób na rozwiązanie i uciekającego problemu...
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Lip 23, 2014 4:36 pm

Iwan Tupolev

Jeśli Piotrek był według Natashy jedyną rozgorączkowaną osobą, to chyba wymazała Tupoleva z zasięgu swojego wzroku. Blondyn usiadł na chwilę, wstał, usiadł znów... W końcu wyszedł na górę, żeby się ubrać, wrócił po minucie, rozejrzał się, jęknął potępieńczo i zaczął krążyć wokół stołu.
Czuł się podle. Do tego zgubił mu się Kurczaczek. Czuł się temu winien. Miał ochotę wziąć sznurek i się zastrzelić. Tak w ramach pokuty, jak już Kleinfieldt się znajdzie.
Usiadł w końcu na dupie i wlepił spojrzenie psa, któremu ktoś zabrał piłkę w Natashę. Był nawykły do tego, że dają mu rozkazy. Nie potrafił działać samodzielnie.


Eden Kleinfieldt

- Isaak skończy z tulipanem w dupie zanim znajdziesz w tym mieście przewodnika, który cię nie ojebie z pieniędzy i cnoty. - fuknęła Żydówka, splatając ręce na piersi i przez moment wyglądając jak wyższa kopia naburmuszonego Isaaka.
Nie podobał jej się pomysł wkręcania w to wszystko jeszcze kogoś z zewnątrz. To nie wyglądało dobrze. Na ssam koniec ten "ktoś" pewnie zarząda pieniędzy na które się umówią. Z odsetkami, które zwiększą całą kwotę trzykrotnie.
Na koniec jeszcze wytną jej bratu nerkę.
To dopiero strata.
Isaak będzie marudził, sikał na czerwono, może mu nawet stawać przestanie i Blondi będzie jeszcze bardziej nieszczęśliwy niż teraz.
Brunetka westchnęła ciężko i klapnęła przy stole. Była zrezygnowana i nawet na przyjazne uśmieszki Rudej jakoś nie reagowała.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sob Lip 26, 2014 12:08 am

Piotr Lebiediew

Odpowiedź Natashy nie bardzo go usatysfakcjonowała. To, że rzucił konkretnym pomysłem zamiast biegać w kółko machając rękoma niczym ten rudy komiksowy kot z komiksów, które czytał w dzieciństwie kompletnie nie pokrywało się z jego definicją rozgorączkowania. Nie chciał się wdawać w dyskusję z kapitan więc ograniczył się jedynie do prychnięcia.
Wybranego przewodnika nie znał, nawet nie kojarzył. Trudno, może jakimś cudem Amelkina trafiła na kogoś kompetentnego. Poza tym, miał nadzieję, że te sprawy do załatwienia załatwią później, jak już znajdą zgubę, byle nietkniętą.
Że też Isaak nie mógł trochę ostudzić swojego uciekinierskiego zapału. Czuł, że jest zły na karzełka za komplikowanie całej sprawy.
W tym wszystkim zapomniał o Sofii, która na jak zauważył, znowu zaczęła gorączkować. Przed wyjazdem z Eastweek będą musieli znaleźć tego starego konowała. Może i Merida, do której zmierzali była bardziej rozwinięta, ale nie ufał popaprańcom, którzy tam pracowali.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Baton Pią Sie 01, 2014 9:26 pm

Kevin Williams

- Ej ej ej spokojnie paniusiu, gdzie z łapkami do tej broni. Sądzisz że wparował bym do knajpy krzycząc twoje imię a potem chciał cię zaatakować. No chyba nie bardzo – Kevin rozejrzał się po reszcie czy aby nie myślą aby pobawić się w strzelanie do ruchomej tarczy, ale na szczęście tylko pani kapitan okazałą się nadpobudliwa.
- W takim razie Natasho może gdzieś usiądźmy i porozmawiajmy, bo nie mam w zwyczaju wykonywać takiej pracy i wolę ją zakończyć jak najszybciej – zauważył że Natasza się trochę uspokoiła i rozluźniła. Widać z tą kobietą trzeba uważać, kto wie jaki ma charakterek jak tak szybko chwyta po broń.
Słuchając tego co mówi Natasha, Kevin zaczął zwiedzać wzrokiem przybytek w którym się znajdował. Okazało się że właściciel postarał się i porządnie odnowił lokal. I jak dotąd nie wyleciał z kijem wrzeszcząc żeby mu oddać kasę za poprzednią rozróbę. W takim razie będzie jeszcze można tu jeszcze kiedyś wrócić. Powracając wzrokiem do rozmówczyni zauważył że wszyscy są jacyś niemrawi. Chyba mają tutaj kłopot i będzie można na tym coś zarobić. Będzie trzeba wycisnąć tyle kasy ile się tylko da.
- A potem porozmawiajmy o twojej propozycji bo mogę być nią nad wyraz zainteresowany – Spojrzał kobiecie prosto w te piękne oczy i już liczył ile to można by wyciągnąć od tej gromadki.

Baton

Liczba postów : 4
Join date : 23/06/2014

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Pią Sie 01, 2014 9:52 pm

Natasha Amelkina

- No, to dawaj co żeś przytargał i przejdźmy w końcu do ciekawszych rzeczy.- Odebrała od mężczyzny grubą, zapieczętowaną kopertę, którą natychmiast otworzyła. W środku znajdowała się teczka z danymi na temat pewnej grupy najemników, którymi miała się zająć w najbliższej przyszłości. Pobieżnie przewertowała zawartość po czym schowała ją ponownie do koperty i całość odłożyła obok siebie na stół.
- Skoro część oficjalną mamy już za sobą, to chyba pora przejść do interesów.- Odchyliła się na krześle i spojrzała mężczyźnie w oczy. Lubiła utrzymywać kontakt wzrokowy podczas negocjacji. Zazwyczaj bardzo pozytywnie wpływało to na końcową cenę za usługę.- Zgubiliśmy kogoś. Okoliczności nie są tu ważne ale musimy tego kogoś znaleźć za wszelką cenę. Mały, chudy brunet z tendencją do pakowania się w kłopoty. Nie sposób nie słyszeć o kimś takim, gdy zna się miasto.
- Pamiętaj jednak o jednej rzeczy- jej głos stwardniał- nie jesteśmy bandą turystów, których możesz zrobić w chuja. Jak zaczniesz kręcić to osobiście wpakuję ci kulkę w łeb, paniatno?
Z ciekawością wpatrywała się w rozmówcę. W sumie czy im pomoże, czy nie to i tak sobie poradzą. Czuła, że Eden zrobi wszystko, by odnaleźć brata no i może nawet Lebiediew jednak na coś się przyda...
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sob Sie 16, 2014 6:01 pm

Iwan Tupolev

Przez dłuższą chwilę po prostu pozwolił na to, by wydarzenia biegły same, obok niego, przez niego. Chuj z tym którędy, tak czy owak miał je gdzieś. Był tylko kapralem, od przyjmowania rozkazów, nie od wydawania ich. Ale cała sprawa przestała mu się podobać. Wstał i stanął tuż przy Kevinie.
Górował nad nim - co z reszta nie było niczym nowym w smutnym żywocie Wujcia Wańki - a na dodatek teraz w przeciwieństwie do głośnego posłańca stał. Odchrząknął, wsunął ręce w kieszenie spodni, później zmierzył wzrokiem wyrażającym powątpiewanie Williamsa, aż w końcu zawiesił zmęczone spojrzenie niebieskich ocząt na Tashy.
- Mnie to nie przekonuje. Ten gościu wygląda jakby dwiema rękoma własnej dupy nie potrafił znaleźć. - oświadczył w końcu i wskazał palcem na obecnych w grupie Anarchistów. - Nie ufam tym tam, ale ciągle bardziej, niż temu tu. Z dwojga złego, lepiej w te stronę.
Może Wańka nie był wielkim myślicielem, ale generalne założenie "ufam ludziom, których znam", wcale nie było takie głupie.

Eden Kleinfieldt

Jeszcze raz podeszła do Natashy i z naburmuszoną miną pociągnęła w dół bluzkę, którą Natasha jej podprowadziła w pośpiechu. Gdzieś w duszy już opłakiwała stratę t-shirta. Z tymi zderzakami w S? No, Ruda, z całą pewnością...
- Rzadko zgadzam się z żołnierzami, ale serio. Nie wierzyłabym pierwszemu-lepszemu gościowi. Z Piotrem damy radę. Isaak jest głupi i rzuca się w oczy. - potarła powieki i po raz milionowy w głębi duszy pogratulowała sobie pomysłu wytatuowania ich. - Lubię moje nerki. Serio, nie chcę, żeby ten gościu wsadzał mi rękę w tyłek i je wyciągał.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Pon Sie 18, 2014 4:35 pm

Piotr Lebiediew

Nie odzywał się był zmęczony, a koniec końców nie miał ochoty robić sobie jeszcze więcej problemów. Wysłuchał tego co Natasha ma do powiedzenia. Może i ludzi na świecie jest coraz mniej, może w Eastweek jest sporo przepakowanych żołnierz, ale przecież niskich brunetów może być przynajmniej paru. No nic, poczeka z chęcią na odpowiedź Williamsa. Eden i Wańka nie ufali mu, ale to nie zaufanie jest tutaj najważniejsze. Chyba to zawartość sakiewki rządziła przemytnikami, można do tego dodać ładne kobiety i proszki.
- W sumie, każda para rąk nam się przyda. Zależy nam na czasie i bezpieczeństwie Karzełka. Luźno proponuję, weźmy pana Kevina do pomocy, działajmy na własną rękę i powinno nam się udać. - Cholera... Pomyślał. I znowu się odzywam.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 8 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach