Ab equis ad asinos
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wyprawa za Stolepen

5 posters

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Czw Maj 08, 2014 6:23 pm

Piotr Lebiediew

Starał się ogarniać co i kto krzyczy do kogo. Starał, bo pogubił się już dawno temu, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nic nie poradził na to, że musieli zawieźć Isaaka do Meridy. Odezwał się w nim też lekko samolubny gnojek. Skoro Karzełek jest odporny, to może da radę to wyleczyć jego? O ile dożyje do tego momentu. Ale kiedy zobaczył, że mały po prostu się boi, zrobiło mu się go szkoda. Zaczynał mieć wątpliwości. Jeśli będą od niego brać tylko drobne próbki, nie ma problemu, ale nie chciał, żeby Karzełka pocięli. Jego ograniczony mózg podpowiadał, że to już może niewiele dać.
Gdy Isaak, Wańka i Eden wyszli skupił się na oburzeniu Natashy.
- Eden jedzie z nami. Ty masz swoje rozkazy, ja mam swoje. Poza tym nie widziałem żadnego zakazu osób trzecich. Może Sofia też ma zostać? Przecież nie ma jej w oficjalnych rozkazach - wzruszyła go jego własna mowa.
- Poza tym jest siostrą Klainfieldta, może uda się jej go uspokoić i czy od razu trzeba robić z wszystkiego wielkie szopki? - irytowało go to, kolejna kapitan, u której liczą się tylko rozkazy i papierki. Wańka przynajmniej miał duszę, pomyślał Piotr i kontynuował - Zanim uspokoją Karzełka miną wieki, a już dawno powinniśmy ruszać. - skwitował.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Pią Maj 09, 2014 1:18 pm

Natasha Amelkina

Już miała ruszyć za Żydówką, gdy odezwał się Piotr i osadził ją w miejscu. W sumie niegłupi tok rozumowania. W rozkazach jej nie ma, czyli decyzja zostaje w rękach Natashy. Poza tym, czy wszyscy muszą wszystko wiedzieć? No i zawsze milej mieć towarzystwo w samochodzie, w końcu ile można śpiewać te przedwojenne kawałki i starać się zagłuszyć silnik?
- Niech ci będzie Lebiediew, zabieramy ją. W razie czego zwalę winę na ciebie, albo na Tupoleva i chuj.
- Ale pojedzie ze mną, w końcu muszę mieć ją na oku.- dodała po chwili namysłu. - Z resztą, ty byś się jeszcze w jakąś dziurę wpieprzył jakbyś się tak podczas jazdy zapatrzył.
Mrugnęła łobuzersko i chichocząc cicho podążyła za resztą towarzystwa na górę. Jak się jej znowu rozlezą wszędzie to ich tu zima zastanie.
Wyszła zza rogu korytarza i spotkała ich tkwiących pod drzwiami pokoju, usiłując chyba wejść do środka. Podeszła do nich i spojrzała pytająco na Iwana a następnie na Eden.
- Isa... znaczy się panie Kleinfieldt, proszę nie robić sceny, to nie uchodzi.- powiedziała głośno, stukając w drzwi. - Ma pan zamiar tkwić tam do śmierci? Przecież i tak nigdzie się pan stąd nie ruszy.
Nasłuchiwała chwilę po czym odwróciła się w stronę towarzyszy.
- Zawsze można wyważyć drzwi....- stwierdziła, wzruszając ramionami- Chyba, że ktoś z was ma lepszy pomysł
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Pią Maj 09, 2014 10:15 pm

Isaak Kleinfieldt

Teoretycznie takie histeryzowanie nie pasowało do dwudziestodwuletnich, dorosłych ludzi, ale Isaak sądził, że nikt nie mógł go winić.
Właśnie się, kurwa mać, dowiedział, że władze miasta postanowiły go sprzedać do jakiegoś pieprzonego instytutu naukowego, z którego prawdopodobnie nigdy nie wyjdzie. Kurwa, on nawet nie wiedział czy długo tam pożyje. Mogło się równie dobrze okazać, że naukowcy nie będą mieli ochoty tolerować jego humorów i albo go uśpią, albo potną na jakieś pierdolone próbki i tyle z niego zostanie.
Nie miał pojęcia jak wyglądały badania na ludziach. Nie miał pojęcia, że w ogóle się takie robi i nikt nie miał prawa mieć pretensji o to, że najzwyczajniej w świecie się bał. I czuł się cholernie zdradzony. Piotr i Saya od samego początku go unikali, nawet nie udawali, że zależy im na budowaniu jakichś relacji, ale Iwan? Kleinfieldt najzwyczajniej w świecie mu zaufał, zdążył polubić, kurwa mać, on z nim poszedł do łóżka, a żołnierz nawet mu nie powiedział? Nie uprzedził i najwyraźniej nie zamierzał tego w ogóle robić. Wsypał się tylko dlatego, że był pijany.
Isaak ledwie zatrzasnął za sobą drzwi i przekręcił klucz w zamku, zaczął nerwowo zbierać swoje rzeczy i wrzucać je do torby. Spakował się w trybie wręcz ekspresowym; na koniec bez żadnych skrupułów zajrzał to torby Wańki, i sprawdził czy żołnierz nie trzyma w niej jakichś pieniędzy (nie było tego dużo, ale Żyd zabrał wszystko).
Iwan, Eden i Natasha wybrali sobie właśnie ten moment, żeby stanąć pod drzwiami i zacząć rozmowę.
- Spierdalajcie! - o nie, tak to nie będzie. Teraz usiłują grać sympatycznych? Cóż, chuj im w dupy. No, może poza Eden. Eden nie miała o niczym pojęcia i w zasadzie Isaak uważał, że siostra jest jego jedyną deską ratunku. I jedyną osobą, której mógłby w tej chwili zaufać.
Jeszcze bardziej podenerwowany podbiegł do okna i... I zrozumiał, że nie ma najmniejszych szans na ucieczkę. Brunet nie był może najinteligentniejszą osobą pod słońcem ale nie był tak głupi, żeby wyskoczyć z drugiego piętra.
Kurwa, mógłby mieć pokój na parterze. Uciekanie i tak nie miałoby sensu. Gdzie miałby pójść? Na pustkowia? Sam? Zginąłby szybciej niż w tej całej Meridzie.
Tak naprawdę dopiero kiedy minęła pierwsza fala złości uświadomił sobie, że nie ma innego wyjścia - musiał wyjść, musiał jechać dalej i modlić się o to, żeby Eden coś wykombinowała.
Wziął głęboki oddech i oparł czoło o szybę. W zasadzie to miał ochotę się rozpłakać. I, tak w zasadzie, gdyby to zrobił, w ogóle nie poczułby się głupio. Był w kompletnej, czarnej dupie bez szansy na ratunek, a żeby było jeszcze weselej stracił zaufanie do jedynej osoby, na której ewentualnie wyładowałby swoją frustrację. Kto by zachował optymizm?
Wyszedł z pokoju dopiero wtedy, kiedy Eden głośno zagroziła, że wyważy drzwi. Byłaby w stanie wprowadzić ten plan w życie...
Kleinfieldt zarzucił torbę na ramię i wyszedł z pokoju. Na wszelki wypadek rzucił Iwanowi ostrzegawcze spojrzenie i wykonał dłonią taki gest, jakby chciał się od żołnierza opędzić. Jak od irytującego robactwa. To, że nie krzyczał, nie tupał i nie przeklinał było tak nietypowe, że aż niepokojące. Zerknął na siostrę.
- Ty mnie, kurwa mać, nawet nie prowokuj do robienia scen - spojrzał na panią kapitan z ewidentną niechęcią.
Dopiero do Eden zwrócił się bardziej grzecznie.
- Powiedz mi, że zabierasz się z nami. I że mogę jechać z tobą, nie z tym.. tym... Po prostu powiedz, że mogę - zaczął w jidysz. Brzmiał trochę jak taki poirytowany, zmęczony życiem kundel, ale średnio się tym przejął.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sob Maj 10, 2014 7:55 am

Iwan Tupolev

Sądził, że z tym będzie jakoś... łatwiej. Że Żyd zapomni przekręcić klucz do końca, czy coś. Oczywiście, że nie. Wańce zawsze wiatr w oczy!
Najlepsze było to, że najwidoczniej Isaak go obwiniał o to wszystko. To co, Tupolev kazał mu te farmy podpalać? Tylko wykonywał rozkazy... A nie mówienie Żydowi tego, że jedzie zostać szczurem laboratoryjnym było swoistym ułatwieniem sobie i reszcie życia. Gdyby tylko nie Eden, może Karzełek by się nawet nie domyślił..?
Iwan westchnął ciężko i usiadł na podłodze opierając plecy o drzwi.
- Isaak, przepraszam. Ale to nie jest moja wina... Ja tylko wykonuję moją pracę! - zabrzmiało to jakoś... żałośnie.
Jak usprawiedliwienia grabarza-nekrofila.
kiedy pojawiła się Eden Iwan chciał coś powiedzieć, ale został uciszony morderczym spojrzeniem. A po chwili kompletnie milczącym trzaśnięciem go otwartą dłonią w policzek. Nie zaprotestował.
Niemal to samo stało się, kiedy Żyd wyszedł z pokoju.
Wańka westchnął ciężko, wsadził ręce w kieszenie i z miną zmęczonego życiem spaniela wszedł do pokoju po resztę rzeczy, by znieść je do ciężarówki.


Eden Kleinfieldt

Gdzieś przez myśl przemknęło jej, że chyba trochę jej szkoda brata. Nawet jeśli znalazł sobie w końcu faceta, i to naprawdę przystojnego, to musiał to być gość, który ma go odstawić do laboratorium. Prychnęła pod nosem wchodząc do swojego pokoju i wyciągając z plecaka futerał z wytrychami. Sądziła, że czego innego nauczyła tego cholernego Karzełka...
Trzaśnięcie Wańki w ten cholernie przystojny pysk, który zrządzeniem losu znajdował się w zasięgu Eden dał Żydówce niesamowitą satysfakcję. Cóż... Isaak raczej tego nie zrobi.
- Isaak! Wyłaź, nie masz gdzie uciec! Jak nie otworzysz, to sama otworzę! - wolała nie sugerować wytrychów, więc mocno kopnęła w drzwi, gdzieś na wysokości klamki. - Nie bądź jeszcze większy dzieciak!
Zadziwiające jak młody szybko na to zareagował... Może jednak całe dzieciństwo nie poszło w las... Poczekała aż młody pokaże swoją pogardę dla zebranych, pokręciła głową i pierwszy raz okazując jakieś normalne uczucia objęła brata i pocałowała w czoło.
- Nie martw się, kretynie. Coś wymyślę. - mruknęła w jidysz, głaszcząc czarne włosy Isaaka. - Przecież tylko ja mogę robić ci kuku.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Maj 14, 2014 12:39 pm

Natasha Amelkina

Westchnęła lekko, słysząć reakcję Isaaka. Całe zadanie właśnie cholernie się pokomplikowało. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo, z resztą, czy jakiekolwiek jej zlecenie poszło kiedyś po jej myśli? Taki już los najemnika, nigdy nie wiesz, co przydarzy ci się za chwilę. W sumie to nawet współczuła młodemu. Co jak co, ale wciąż była człowiekiem i nikt jej z ludzkich uczuć nie wyprał. Rozkaz rozkazem ale... No kurwa mać, żeby kogoś tak z dobrej woli oddawać do krojenia w jakimś laboratorium. Co jak co, ale w obecnej sytuacji powinniśmy widzieć lepiej, ale po co? Lepiej się kroić nawzajem i uszczuplać i tak niewielką populację istot rozumnych.
- Dobra towarzystwo, pora się zbierać- niezależnie od swoich odczuć oraz przemyśleń, nie miała wielkiego wyboru. Pieniądze za zlecenie już wzięła, więc szanowny pan Kleinfieldt musi pojawić się w Meridzie w jednym, nienaruszonym kawałku. Co będzie działo się później to już inna bajka...- Lebiediew, jedziesz z tą małą. Tupolev, odpowiadasz za Kleinfieldta a Eden jedzie ze mną. Za pięć minut widzę was wszystkich przy wozach. Rozejść się!
Obróciła się na pięcie i zeszła na dół. Gdy już znalazła się na zewnątrz, zapaliła papierosa i powoli zaciągnęła się dymem. Cholera jasna, sama nie wiedząc dlaczego, zaczynała lubić tego krzykliwego kurdupla. Trzeba będzie coś wymyślić, by mały Żyd wyszedł cało z tej przygody.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sro Maj 14, 2014 1:16 pm

Isaak Kleinfieldt

Westchnął ciężko i jeszcze przez chwilę stał przy siostrze i pozwalał gładzić się po włosach.
Zaskakujące jak bardzo zmieniał się w obliczu poważnych problemów. Dopiero kiedy gdzieś na horyzoncie pojawiało się prawdziwe zagrożenie czy bardzo konkretny powód do zmartwień z Isaaka wychodziła cała jego niepewność siebie, dokładnie ukrywana gadulstwem lękliwość i fakt, że w sytuacjach kryzysowych starał się nie polegać na nikim poza Eden.
Brunet zagryzł wargę. Chuj by to wszystko strzelił, kurwa mać! Mógł nie kombinować. Mógł nie pytać. Chociaż, nie. Dobrze że się dowiedział. Źle tylko, że postanowił wdawać się z tymi ludźmi w jakieś bliższe znajomości. A właściwie to w jedną, bardzo konkretną.
Kurwa, jakim on był skończonym debilem. Najwyraźniej ojciec miał rację za każdym razem kiedy mówił, że pałanie do Isaaka sympatią to chyba przejaw choroby. Albo zwykła chęć wyciągnięcia z tego jakichś korzyści.
Żyd wrócił do życia jak pociągnięta za sznurki marionetka w momencie, w którym nowa pani kapitan zarządziła wyjazd.
- Co? Nie chcę! Natasha! Chcę jechać z siostrą! - zaczął mówić głośniej, ale daleko mu było do stanu swojego standardowego, wiecznego poirytowania.
Ruszył za panią kapitan i nie przestał mówić nawet kiedy schodzili po schodach.
- Weź mi tego nie rób. Wy mnie i tak już wieziecie... Pani kapitan, ja pewnie i tak już nie wrócę, pozwoliłabyś mi chociaż zostać z siostrą! - był zły i rozżalony ale to nie zmieniło faktu, że jeśli bardzo mu zależało, to potrafił czasem grać na ludzkich emocjach. W zasadzie robił to całkiem często, ale najwyraźniej na rudą sucz mało to podziałało.
Stwierdziła, że takiej opcji nie ma (nie, żeby Żyd był specjalnie zdziwiony; gdyby zostawić jego i Eden samych mogliby spróbować uciec. Też by sobie nie ufał. Zwłaszcza sobie.) i ostatecznie nie wiadomo czy bardziej wściekły czy bardziej rozżalony Kleinfieldt wydębił od niej papierosa, spalił go a potem wsiadł do przeklętej ciężarówki.
Podciągnął kolana pod brodę i kiedy tylko wsiadł Iwan, rzucił mu coś na kształt oburzonego spojrzenia. Gdyby nie czuł się tak cholernie oszukany (na razie starał się nie myśleć o tym, że Tupolev ma swoje rozkazy, swoją pracę i swoje obowiązki, skupiał się tylko na tym, że blondyn jest skończonym dupkiem), to może wypadłby bardziej przekonująco.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Pon Maj 19, 2014 9:01 am

Ivan Tupolev

Blondyn westchnął ciężko, otworzył usta żeby coś powiedzieć. Przez chwilę wyglądał jak ryba wyciągnięta z wody, po czym w końcu zamknął buzię i wpatrzył się w trasę przed sobą. Sumienie zżerało go od środka, ale z drugiej strony doskonale wiedział, że jeśli odezwie się w jakikolwiek sposób, Isaak zakrzyczy go na śmieć.
Chociaż... Żyd wyglądał jak wystraszona kulka futra. Spaniel, któremu ktoś zabił szczeniaki naleśnikiem.
- Isaak? Ja... och, matko. Masz taką minę, że mam ochotę wysiąść i się zastrzelić - burknął w końcu, kładąc obie ręce na kierownicy i odchylając się w tył. - Rozumiem, że możesz mieć jakieś pretensje do mnie. Ale... nawet gdybym ci powiedział, to niczego by to nie zmieniło. Albo wymagałbyś ode mnie, żebym ci pomógł zwiać.
Na chwilę zamilkł składając w głowie dalszą część wypowiedzi.
- Isaak, jestem żołnierzem - oświadczył w końcu, ciężko wzdychając.
Miał ochotę położyć głowę na kierownicy. Ale... jakoś nie chciał ryzykować.

Eden Kleinfieldt

Nie była zadowolona z tego, ze nie może spokojnie pogadać z bratem. Niby wiedziała, że kiedy przechodzą na jidysz nikt z obecnych ich nie rozumie, ale wciąż nie miała komfortu intymnego knucia. Poza tym... coraz gorzej rozumiała ten język. Przez sześć lat nie wypowiedziała w nim ani jednego zdania.
Lekko naburmuszona wrzuciła swoje rzeczy do bagażnika i usiadła na miejscu pasażera. Ściągnęła buty, rzuciła na tył i rozsiadła się wygodnie.
- Serio? Izolacja? Wiesz co w tej chwili dzieje się w głowie Isaaka? - westchnęła ciężko, opierając nogi na desce rozdzielczej. - Jebane Sabre...
Zanurzyła rękę w kieszeni kurtki i wyciągnęła maleńkie zawiniątko z folii aluminiowej. Wysypała na rękę kilka małych, białych tabletek i wsypała je do gardła.
- No co? Mam chorobę lokomocyjną. - Wzruszyła ramionami patrząc na Natashę.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Czw Maj 29, 2014 10:36 am

Piotr Lebiediew

Zanim wsiadł do ciężarówki sprawdził czy z ładunkiem z tyłu jest wszystko w porządku. Poza różnymi pierdołami, typu paczki fajek czy suche bułki, które zwinął Isaak było wszystko. Kiedy usadowił się za kierownicą i ruszył za resztą grupy nie bardzo podobało mu się, że zamyka ogonek, a przed nim jedzie Wańka. Może i odległość pomiędzy nimi wszystkimi była spora, ale widział w jakim Tupolev był stanie i nie miał zamiaru ściągać go razem z Żydem szpachelką z pobliskiego drzewa. Poza tym jechali do Eastweak. Tam czekało go sporo nieprzyjemności, nawet nie miał jak skontaktować się z kimś z góry.
- cholera jasna - podsumował sytuację i poczuł jak zarzuca jego autem. Tylko tego im brakowało, złapania gumy pośród tej puszczy. Dał reszcie znak żeby zwolnili i wystawiając Młodą na zwiady wyszedł sprawdzić co, gdzie i jak. Okazało się, że w tylną oponę całkiem głęboko wbiła się jakaś złamana kość.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Czw Maj 29, 2014 8:38 pm

Natasha Amelkina

Przez pewien czas jechała w milczeniu, ze spokojem wpatrując się w drogę przed sobą i wsłuchując się w rytmiczny gang potężnego silnika terenówki. Kątem oka, dyskretnie zerkała na siedzącą obok Żydówkę i zastanawiała się co robić dalej. Bądź co bądź polubiła i ją i tego małego krzykacza. Miała ochotę zapalić ale szybko porzuciła ten zamiar, nie chciała ryzykować, że źle znosząca środki lokomocji Eden zapaskudzi jej wóz. I bez tego nie był wzorem czystości. Zamiast tego, przekręciła gałkę odtwarzacza i z głośników popłynął, przerywany trzaskami, jakiś przedwojenny przebój rockowy.
- Słuchaj Eden...- zaczęła po chwili- Sama nie wiem dlaczego ale lubię i ciebie i twojego brata. Nie podoba mi się fakt odstawiania go do tego zafajdanego laboratorium ale w tym momencie nie mogę zrobić zbyt wiele. Mogę jednak obiecać, że nie będę próbowała was od siebie odseparować. Proszę tylko o odrobinę dyskrecji i tyle...
Nie doczekała się żadnej reakcji, gdyż właśnie w tym momencie Piotr zatrzymał konwój. Zatrzymała wóz i wyskoczyła na zewnątrz, wracając do swojej standardowej postawy twardej najemniczki.
- Lebiediew, do kurwy nędzy!- wrzasnęła po rosyjsku- Co znowu? Siusiu się zachciało? Zapomniałeś gaci na zmianę? Po chuj ten postój, he?
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Czw Maj 29, 2014 9:13 pm

Isaak Kleinfieldt

Nie wiedział czy słowa Iwana bardziej go irytują, czy wywołują jeszcze większe rozżalenie. Po co w ogóle blondyn się odzywał? Po co się tłumaczył? Stało się, Isaak pozwolił sobie uwierzyć w to, że komuś poza Eden czy matką może ot tak, po prostu, na nim zależeć i teraz zbierał swoją nagrodę. Żołnierz naprawdę nie musiał jeszcze dokładać swoich trzech groszy. Cała ta sytuacja była już cholernie zła, chora wręcz i Kleinfieldt nie chciał skomplikować jej jeszcze bardziej, nie chciał zacząć myśleć, że może i blondyn rzeczywiście czuje się winny. Wygodniej było wierzyć w to, że zwyczajnie go wykorzystał, nawet jeśli nie sprawiał takiego wrażenia.
Ale... Isaak naprawdę przez ostatnich kilka dni czuł się dobrze. Od dawna nikt nie wyciągnął do niego przyjacielskiej dłoni bez żadnych ukrytych intencji; cóż, przynajmniej nie zasygnalizował tego na samym początku. A teraz... Kleinfieldt przywykł do bycia generalnie nie chcianym, nie lubianym i traktowanym jak plaga, ale niezależnie od tego ile razy człowiek już przez coś przechodził, bycie sprowadzanym na ziemię zawsze bolało tak samo.
Żyd przygryzł wargę. Naprawdę był zły. Cholernie wściekły za to, że zapomniał o tym co zawsze powtarzał ojciec, za to, że w ogóle Iwanowi zaufał. Ale miał w sobie na tyle samozaparcia, że nie zamierzał rozklejać się jak małe dziecko, na pewno nie przy głównej blond przyczynie tej całej sytuacji. W zamian za to prychnął poirytowany.
- Ty naprawdę myślisz, że jestem wściekły, bo wykonujesz swoją pracę? Saya też wykonywała swoją pracę, Piotr ciągle ją wykonuje i do nich jakoś nie mam takich wielkich pretensji. Ale oni nawet nie udawali, że się mną interesują! - ze złością odgarnął włosy z czoła. - Iwan, ja ci zaufałem, ja ci pozwoliłem... ja ci pozwoliłem na wszystko, a ty z tego zaufania skorzystałeś mając pełną świadomość tego, że wieziesz mnie do miejsca, z którego już pewnie nigdy nie wyjdę, chociaż nawet nie wiem, dlaczego w ogóle padło na mnie! - Wziął głęboki oddech, żeby choć trochę się uspokoić. - Ale ty przecież wykonywałeś swoją pracę, a ja jestem tylko sobą. Kto by tam się przejmował jakimiś regułami, przy mnie? To w końcu tylko ja. Możesz spać spokojnie. Zupełnie przywykłem do takiego traktowania, nawet mój własny ojciec nie dbał o to co ja czuję, dlaczego ty byś miał? - dorzucił ironicznie i chyba uznał rozmowę za skończoną.
Kiedy nagle się zatrzymali z początku w ogóle nie wysiadł. Otworzył tylko drzwi samochodu, wychylił się żeby zobaczyć co się dzieje i gdy uznał, że nie tylko absolutnie nie przyda się przy zmianie opony, ale i nie ma najmniejszego zamiaru nikomu z tej gromadki pomagać tylko zapalił papierosa. Wyszedł dopiero w momencie, w którym okazało się, że najwyraźniej mała kłótnia Rosjan - swoją drogą, skąd się do cholery wzięło na tym pustkowiu aż tylu Rosjan? - potrwa dłużej wyskoczył z auta tylko po to, żeby usadowić się na jego masce.
- Macie zapasową oponę? - kiedy Piotr potwierdził, Żyd nieco zawiedziony pokręcił głową. - Szkoda. Liczyłem na jakieś większe utrudnienia w podróży.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Pią Maj 30, 2014 8:42 am

Iwan Tupolev

Blondyn przez chwilę czuł się, jakby zamienił się z Żydem wzrostem, a tan na dodatek za punkt honoru obrał sobie wbicie małego, chudego Wańki w ziemię. Tupolev chciał coś odpowiedzieć, bronić się, ale ostatecznie uznał, że to nie ma najmniejszego sensu. Spróbuje w Eastwick. W bardziej sprzyjających warunkach, kiedy nie musi skupiać się jednocześnie na patowej sytuacji, przybitym Żydzie i dziurawej drodze.
Kiedy Piotr zatrzymał konwój, Iwan poczuł swoistą ulgę wysiadając z wozu. Przez chwilę nie będzie musiał kisić się w ciężarówce. Naprawdę czuł się tam jak ogórek piklowany w żalu, złości i wyrzutach sumienia. Podszedł do samochodu i jak tylko dostał w ręce lewarek zaczął nieco zbyt energicznie podnosić na nim samochód. Isaak lubił pokrzyczeć, Wania włożyć w coś za dużo energii... oby bilans wychodził na zero.


Eden Kleinfieldt

Eden długo nie odzywała się w ogóle. Po prostu odwróciła głowę w stronę szyby i wpatrywała się w nudno-jałowe widoczki za niezbyt czystym oknem. Jakieś dwie minuty po wypowiedzi Natashy odwróciła się do niej z miną, która wyrażała kompletny brak zaangażowania w rozmowę. Ale nie to mogło być ewentualnym problemem.
Żydówka nie miała choroby lokomocyjnej. Po prostu nie lubiła obcych i miała chwilę spokoju. Więc w tej chwili z kompletnym brakiem zainteresowania patrzyła na rudą kompankę oczyma, ze źrenicami jak jednodolarówka.
- Isaak zawsze radził sobie sam. Czasem mu pomagałam. A potem kończy się, jak z Bondi. - fuknęła. - Chuj mnie obchodzi twoje podejście do sprawy. Robisz to dla forsy. Szanuję to.
Poprawiła się w fotelu i wymościła ramionami. I kiedy w końcu znalazła znów dogodną pozycję, cały cholerny konwój się zatrzymał. Burcząc pod nosem wyszła z wozu, usiadła "po turecku" obok samochodu z flakiem, odchyliła głowę do tyłu i wbiła wzrok w niebo, rozchylając usta.
Obraz inteligencji.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Pią Maj 30, 2014 7:55 pm

Piotr Lebiediew

Lebiediew spojrzał spod byka na Natashę i również po rosyjsku chociaż może z dużo słabszym akcentem odpowiedział.
- Moja wina, że opona poszła w pizdu i flak jak się patrzy?! - mówił to wychylając się z tyłu ciężarówki i próbując odkopać gdzieś ukrytą oponę. Piotr Ofiara Losu uśmiechnął się gdy Karzełek zapytał go o zapasowe kółko.
- Coś powinno się znaleźć, dzięki Klainfieldt. - Nie za bardzo mógł sobie poradzić z ogromną oponą. Jakby nie patrzeć może i miał okazje coś ostatnio jeść, bo nie byli ciągle w drodze, ale ponownie schudł i osłabł. Przez alkoholowo-narkotyczne eskapady nie miał czasu na tak prozaiczne rzeczy jak jedzenie. Poza tym To wszystko zagłuszało strach przed prawdopodobną stratą głowy w Eastweek. Przez moment zastanawiał się kto mógłby mu pomóc. Wolał porzucić dumę i jak najszybciej znaleźć się w wozie jadąc, więc zawołał Wańkę. W międzyczasie uśmiechnął się do Eden i zapytał jak się czuje, z jej "chorobą lokomocyjną". Trochę znał tę dziewczynę więc wiedział, że nie ma żadnych problemów związanych z podróżą. Zastanawiał się za to dlaczego usiadła w pozie "inteligentki".
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Pią Maj 30, 2014 8:09 pm

Natasha Amelkina

- Matko, co za ludzie....- jęknęła, patrząc jak towarzystwo rozlazło się wokół, jakby byli na jakimś pieprzonym pikniku a nie w środku zadupia, gdzie prawdopodobnie wszystko chciało ich wpieprzyć na obiad. Przeładowała broń i spokojnie zaczęła obchodzić konwój. Panowie walczyli z kołem a Eden wyglądała jakby całkiem odleciała. Trzeba było pilnować młodego, nie ma co...
- Lebiediew, ile jeszcze masz zamiar się z tym guzdrać. Ruchy człowieku, ruchy!
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sob Maj 31, 2014 10:10 pm

Isaak Kleinfieldt

Kątem oka zerknął na Eden. Wydawała się nie kontaktować z otoczeniem. Isaak westchnął cicho. Miał ochotę z nią porozmawiać, naprawdę - kiedy wreszcie minęła fala wściekłości i przerażenia, zaczynało do niego docierać w jak gównianej sytuacji się znalazł i jak mało czasu miał na wymyślenie czegoś; bo definitywnie nie zamierzał dać się wsadzić do jakiegoś chorego laboratorium. Co to, to nie.
Ale kiedy Żydówka była w takim stanie...Równie dobrze mógłby porozmawiać z kłodą. Chociaż kłoda udzielałaby pewnie mądrzejszych sposobów.
- Ej, pani kapitan - zatrzymał rudowłosą, kiedy przechodziła nieopodal. Upuścił niedopałek i zaraz wsunął między wargi kolejnego papierosa; Iwan i Piotr dopiero wkładali nową oponę, miał jeszcze kilka minut.
- A mogę się chociaż dowiedzieć, dlaczego Stopelen chce mnie sprzedać do jakiegoś cholernego ośrodka? Jeśli już mam być gdzieś zamknięty do zasranego końca świata, to chciałbym chociaż wiedzieć za co. Czy to też jest jakaś wielka rządowa tajemnica i muszę kogoś upić, żeby mu się przypadkiem wymsknęło? - powstrzymał się od dmuchnięcia dymem w twarz kobiety.
W zamian za to uniósł głowę i - wzorem siostry - spojrzał w niebo. Nie musiał patrzeć na Rosjankę, żeby słyszeć jej odpowiedź. Nie interesowało go to, jak kobieta się poczuje - może i to co się z nim działo nie było jej winą, może i robiła to wszystko dla pieniędzy, ale Isaak nie był na tyle wyrozumiały, dobry czy niezawistny żeby traktować ją zupełnie normalnie.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sob Maj 31, 2014 10:45 pm

Iwan Tupolev

Kiedy skończyli z wymianą koła, Iwan odsunął się i przez chwilę podziwiał swoje dzieło. Po tym zerknął na siostrę Isaaka z lekką dozą przerażenia - prawie na nią wlazł, a ona z niecnym uśmieszkiem wydawała się uparcie wbijać wzrok tam, gdzie plecy Wańki traciły swą szlachetną nazwę.
Blondyn zebrał się w sobie, zawinął z pola widzenia Żydówki i starał się nie zwracać uwagi na jej radosny bełkot. Anarchiści... banda popierdoleńców.
Podszedł do Isaaka i Natashy akurat, kiedy Knypek postanowił zgłębić tajemnicę swojego położenia.
- Nie musisz nikogo upijać. I tak już za to beknę. - Wzruszył ramionami podchodząc do małego.
Początkowo miał ochotę objąć go i przysunąć do siebie, ale w ostatniej chwili powstrzymał rękę, zatoczył nią łuk w powietrzu i wsunął w kieszeń spodni.
- Jesteś... Och matko, to idiotyczne. Jesteś jebaną nadzieją ludzkości. Jesteś, kurwa, farciarzem. Zdrowym farciarzem. I jak przy zdrowiu jesteśmy, to potrzebuję kogoś, kto zrobi mi zastrzyk. - Spojrzał z góry na Isaaka starając się wyglądać odpowiednio znacząco.
Tak żeby mały zrozumiał aluzję i zajął się nim. Naiwny Wańka.

Eden Kleinfieldt

To było całkiem miłe, tak opuścić głowę i napotkać zgrabny tyłek Tupoleva przed nosem. Eden nie mogła odpuścić sobie okazania aprobaty, więc kiedy blondyn (z nieznanego jej powodu) uciekł, odwróciła się za nim podnosząc kciuk i artykułując "Fajny tyłek, Blondi!". Widać zwracanie się do żołnierza po imieniu czy nazwisku było z  jakiegoś powodu ujmą dla przemytniczki.
Robot [dop. nazwa narkotyku] miał jeden duży minus. Poza rozkosznym staniem lekkiej euforii i otępienia, kompletnie zaburzał percepcję. Co powodowało pewne problemy z utrzymaniem się na nogach. Jednak Eden dokonała heroicznego czynu i powstała z ziemi, rozejrzała się średnio przytomnie i z radosnym uśmiechem podeszła do Piotra, by uwiesić mu się na ramieniu. Przez chwilę szczerzyła się jak głupia do sera, aż w końcu westchnęła i oparła głowę o jego ramię.
- Jesteś beznadziejny Lebiediew - zaczęła tak subtelnie, jak tylko mogła. - I gdyby nie Sophie... I to że masz dużego... To bym cię zostawiła. Tu i teraz. Ale cię wyciągnę. Bo jesteś złym człowiekiem i mi pomożesz.
Ziewnęła szeroko i przeciągnęła palcami pod nosem, rozmazując aż na policzek strużkę krwi, która zaczęła sączyc się jej z nosa. Znak, że Robot jest właśnie w szczycie swojego "zbawiennego" działania.
Eden odsunęła się od Piotra, spojrzała na swoją dłoń i skrzywiła się.
- Ooo.. krew. Krew. - Przetarła palcami pod nosem po raz drugi i jak zahipnotyzowana wbiła w nie wzrok. - Ueh... fuj. Krew.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Pon Cze 02, 2014 3:22 am

Piotr Lebiediew

Kiedy Natasha ponownie do niego warknęło tylko prychnął. Czepialskie, rude babsko! Nadal mocował się z kołem, już z pomocą Wańki. Był pełen podziwu. Żołnierz pomimo tego, że był chudy, jednocześnie był bardzo silny albo po prostu silniejszy od niego, co nie było wielkim wyczynem. Kiedy tak zastanawiał się nad wspaniałością Tupoleva pięknie się zatoczył i nawet nie zauważył kiedy koło było gotowe do dalszej podróży. Kątem oka spostrzegł jak Eden mruczy pod nosem coś o tyłku odchodzącego "Blondi" i uśmiechnął się. Może i nie widzieli się kupę czasu, ale nadal była mu bardzo bliska, prawie tak jak Sofia.
Poczuł miłe mrowienie gdy uwiesiła się na jego ramieniu, a raczej poczuł od jak dawna nie miał kobiety... [Piotrek, jesteś ochydny!] Na tekst o tym, że ma dużego zarumienił się jak nastolatek. Ale zaraz po tym wychwycił magiczne zdanie "Bo jesteś złym człowiekiem i mi pomożesz." - wydawało mu się, że bardzo dobrze wie o co chodzi Kleinfieldtowej. Zdziwienie na szczęście ukrywał dużo lepiej niż rumieniec.
- Dzięki Eden. W sumie to wiem, że może i jestem beznadziejny, ale na tyle ile potrafię możesz na mnie liczyć. - O ile będziesz pamiętać co powiedziałaś, dodał w myślach w chwili gdy zobaczył skrew spływającą z jej nosa. Szybko przetrzepał kieszenie i wcisnął jej w rękę wyglądający na nieużywany kawałek materiału.
- Jedziemy? - zawołał kłaniając się ostentacyjnie w stronę pani kapitan.

Btw, Natasha musiała chyba kucać, żeby Kleinfieldt mógł jej chuchnąć w twarz
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Pon Cze 02, 2014 6:02 pm

Natasha Amelkina

- Jedziemy.- potwierdziła, klepiąc Eden lekko w ramię, by przywrócić ją nieco do rzeczywistości. Chwilę to zajęło, ale w końcu konwój wyruszył w dalszą drogę. Ta, na szczęście przebiegła bez dalszych zakłóceń i pod wieczór dotarli do jednego ze znanych Rosjance punktów, w których w tej okolicy można było w miarę bezpiecznie spędzić noc. Na kryjówkę składało się kilka zrujnowanych budynków, kiedyś będących zapewne gospodarstwem rolnym lub czymś podobnym. Teraz były to na dobrą sprawę same ściany z resztkami dachu i solidną, całkiem nieźle zachowaną piwnicą.
Natasha zaparkowała nieopodal zabudowań i ze strzelbą w ręce wyskoczyła na zewnątrz.
- Broń w pogotowiu i nie wychodzić z aut!- rzuciła w eter i pochylona, krótkimi skokami od osłony do osłony, powoli zbliżała się do wejścia.
Solidne drzwi, zagradzające drogę do piwnicy wydawały się nienaruszone. Otworzyła je powoli i odpaliwszy racę, wrzuciła ją do wnętrza. Czerwony blask oświetlił puste pomieszczenie. Zadowolona, wycofała się do auta i przeparkowała je w obręb rozwalających się murów, nakazując reszcie zrobić to samo. Ponownie wysiadła z auta i podeszła do bagażnika terenówki.
- Tupolev, pomóż mi z tym proszę- rzuciła w kierunku blondyna, wskazując na znajdujący się w bagażniku karabin M60 i kilkanaście pudeł z nabojami, następnie poinstruowała Rosjanina, gdzie ma ustawić broń.
- No dobra, skoro jesteśmy w miarę bezpieczni to można by coś zjeść a potem lulu. Biorę pierwszą wartę, potem pani Kleinfieldt, Tupolev i Liebiediew. Reszta niech się dobrze wyśpi, jutro powinniśmy dotrzeć do Eastwick.
Wydawszy dyspozycje, zaczęła podgrzewać na gazowej kuchence puszkowaną fasolkę po bretońsku i coś na kształt kawy. Nie zamierzała spać tej nocy ale o tym akurat nie musiała wszystkich informować...
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Pon Cze 02, 2014 7:13 pm

Isaak Kleinfieldt

Wydawał się nie do końca zrozumieć, co Iwan miał na myśli. Był zdrowy? No i co z tego? Prawie cała jego rodzina była zdrowa, znaczy, jeśli brać pod uwagę jakieś długie, poważne choróbska; dziadkowi może brakowało szóstej klepki, a jedna z ciotek zmarła na jakąś poważną chorobę serca, ale... Ale to tylko tyle.
Jedyne choroby, z jakimi zetknął się w swoim życiu Isaak były zwykłymi infekcjami, raz czy dwa zdarzyła się bardziej upierdliwa angina, matka często miewała migreny...
Owszem, kiedy ojciec wyrzucił go z domu i Klenfieldt zamieszkał w najbardziej podejrzanych okolicach Stolepen zorientował się, że większość jego znajomych cierpi na jakieś przewlekłe schorzenia, widział, jak dokładnie pilnują godzin przyjmowania leków i pamiętał, że kiedy nie było ich stać na więcej, to odchodzili już na dobre. Nigdy jednak nie uważał, że bycie zdrowym to jakiś wielki przywilej. Zwalał wszelkie choroby przyjaciół na fakt, że spędzili całe życie w slumsach.
Teraz, kiedy Iwan zasugerował, że to Isaak odstaje od normy reszty świata, Żyd kompletnie zgłupiał. Uznał jednak, że lepiej będzie zacząć zadawać kolejne pytania dopiero wtedy, kiedy ułoży to wszystko w głowie.
Zerknął na żołnierza, kiedy ten poprosił o zrobienie zastrzyku. Z początku brunet kompletnie zignorował prośbę, dopalił papierosa i wrócił do samochodu.
Potem przemknęło mu przez myśl, że jeśli Tupolev musi przyjmować leki regularnie, tak samo jak część dawnych znajomych Isaaka, to jeśli tego nie zrobi... Coś w Żydzie zaprotestowało, na myśl o tym, że temu cholernemu dupkowi miała by stać się krzywda, chociaż Żyd sam nie wiedział dlaczego. Za dobry był. Westchnął ciężko i bez słowa wyjaśnienia, nieco niezgrabnie i zapewne nie bezboleśnie, ale zrobił blondynowi ten cholerny zastrzyk.
To był w zasadzie koniec jakiejkolwiek interakcji; brunet wsiadł do samochodu, oparł głowę o szybę i nie odezwał się do żołnierza aż do końca podróży, a i wtedy ograniczył się do prośby o podanie mu plecaka.
Kiedy wszystkie przygotowania zostały zakończone, usiadł wreszcie obok pani kapitan zajmującej się przygotowaniem jakże wykwintnej kolacji i reszty zgromadzonej obok drużyny.
- A ja co, mam całą noc siedzieć na dupie i uważać, żeby mi włos z głowy nie spadł? - mruknął ironicznie po usłyszeniu rozkazów rudej. - Co wam zrobią jak nie dojadę tam w jednym kawałku, hm? - ewidentnie nie zamierzał pozwolić reszcie zapomnieć, jak bardzo urażony jest.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Pon Cze 02, 2014 7:53 pm

Iwan Tupolev

Poczuł się naprawdę skopany, kiedy Isaak kompletnie zignorował jego prośbę. To było gorsze niż oberwanie w policzek i trochę gorzkich słów. Z drugiej strony, kiedy Żyd pojawił się przy męczącym się z zaciśnięciem paska na ramieniu blondynie, Iwanowi nie udało się ukryć radosnego uśmiechu. Nawet jeśli Kurdupelek zdawał się zrobić to z jakiegoś przymusu. Ważne, że jakiś istniał i pchał Kleinfieldta do Wańki.
Kiedy skończył robić za tragarza usiadł na paczkach z amunicją i ziewając rozłożył nogi. Przymknął oczy i usiłował pozbyć się z uszu irytującego szumu silnika i trzeszczącej osi. Pasek też dawał się we znaki wyczulonemu słuchowi żołnierza.
- Isaak, twoja zgryźliwość do niczego nie prowadzi - odezwał się nie otwierając oczu. - Jeśli nie dojedziesz w jednym kawałku, to odgryzę sobie nogę. Wtedy będą musieli się zastanawiać, czy wsadzić mnie do psychiatryka od razu, czy po tym jak mnie zdegradują.
Chyba udzieliło mu się nieco żydowskiego załamania nerwowego. Raczej nie był typem osoby, która ulega wpływom... ani tym bardziej nie bywa złośliwa. Nie wydawał się na tyle inteligentny, by być zdolnym do czegoś takiego jak sarkazm.

Eden Kleinfieldt

Usiadła obok kuchenki, przy nowej dowódczyni. Robot przestał już działać, ale powoli pojawiały się skutki uboczne dwóch godzin w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości. Co prawda Eden przestała krwawić, ale za to było jej zimno i czuła się lekko przygnębiona.
W zasadzie, to powinna pójść z tym do brata tylko... odzwyczaiła się od tego. Isaak może i był bliski jej sercu ale ostatnie sześć lat spędziła myśląc o nim przelotnie. Może raz na miesiąc... Po prostu pożegnała się z myślą o posiadaniu rodziny. Może przez chwilę w trakcie tych kilku lat poczuła taką potrzebę. I zaraz po tym kompletnie cały świat runął jej na głowę.
Podciągnęła kolana pod brodę i objęła swoje nogi. Nakryła się kurtką.
- Ja mogę wziąć całą wartę. Nie dam rady spać - zaoferowała się w końcu, czując, że organizm odpuścił już sobie odruch wymiotny za każdym razem kiedy otworzyła usta. - Chyba, że mam zostać tutaj i tulić Isaaka. Myślałam, że z tego wyrósł. Poza tym, Blondi chętnie mnie w tym zastąpi.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sro Cze 04, 2014 1:26 pm

Piotr Lebiediew

Ciężarówka tym razem jechała płynnie i bez większych problemów. Kiedy dojechali na miejsce postoju nie mógł się oprzeć, żeby nie spróbować zagadać do nowej kapitan, kiedy już usiadła gotując tę nieszczęsną fasolę. Nie żeby fasola była niedobra, ale miał złe wspomnienia. Usiadł gdzieś z boku i przyjął z ulgą to, że jako ostatni przejmuje wartę, ale jedno go niepokoiło.
- Amelkina, na prawdę chcesz dać na wartę jako pierwszą Eden, w tym stanie? - i spojrzał w stronę żydówki, którą Sofia właśnie przykryła kocem.
- Nie chcę wchodzić w twoje kompetencje, ale to raczej zły pomysł. - Stwierdził krótko i stwierdził, że pora się zamknąć. I tak nowa kapitan wystarczająco często się na niego drze. Spojrzał na Iwana i Isaaka szukając poparcia, ale niespecjalnie się go spodziewał.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Cze 04, 2014 1:46 pm

Natasha Amelkina

- Przecież mówiłam, że to ja wezmę pierwszą wartę, nieprawdaż Lebiediew?- obrzuciła przemytnika taksującym spojrzeniem. Następnie dodała po rosyjsku, z lekkim uśmiechem- Ty się lepiej prześpij człowieku bo już dziwne rzeczy słyszysz, zaopiekuję się małą jeśli chcesz.
Zamieszała kilka razy w menażce, po czym zwróciła się do Karzełka, wołając go do siebie.
- Nikt ci nie karze spać Isaak, to była tylko sugestia a to czy się do niej zastosujesz to już twoja sprawa.
Powróciła do mieszania fasolki, lecz po chwili coś ją tknęło i ponownie zwróciła się do bruneta.
- No tak... bo ty... i w sumie to Eden też... jesteście Żydami, prawda? Obawiam się, że nasza kolacja jest trochę niekoszerna... Ale spokojnie, mam w bagażniku jeszcze sporo innych konserw, możemy się przejść i wybierzecie coś odpowiedniejszego dla was. Po co macie być głodni, prawda?
Odchyliła głowę do tyłu i zaczęła nucić pod nosem starą, radziecką przyśpiewkę wojskową, której nauczył ją stary żołnierz, jeszcze za czasów, w których była członkinią organizacji. Kochany Fiodor... ciekawe, czy jeszcze żyje?
- No dobra towarzystwo, kto ma ochotę to smacznego.- stwierdziła, wracając do rzeczywistości.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sro Cze 04, 2014 2:16 pm

Isaak Kleinfieldt

Skrzywił usta w nieładnym, złośliwym uśmiechu.
Wierzyć się nie chciało, że tak zdziecinniały, impulsywny człowiek potrafił nagle zacząć zachowywać się tak... dojrzale. Najwyraźniej jednak nawet cierpliwość karłów żydowskiego pochodzenia miała pewne granice.
- A może ja powinienem pójść i dać czemuś odgryźć sobie nogę? Byłoby dużo ciekawiej, mielibyście chociaż połowę moich zmartwień - fuknął poirytowany. Dzięki temu jednemu gestowi zaczął bardziej przypominać siebie.
Zerknął nieco zdziwiony na Nataszę, kiedy zasugerowała, że może poszukać czegoś bardziej koszernego. Sam nie do końca wiedząc dlaczego roześmiał się cicho; mało w tym było autentycznego rozbawienia, ale zawsze to była jakaś odmiana w jego zachowaniu, która - niestety - nie utrzymała się zbyt długo.
Kleinfieldt, szczerze mówiąc, nie do końca rozumiał o co chodziło tym ludziom. Właśnie wieźli go do Meridy i zamierzali go najzwyczajniej w świecie tam zostawić, w imię jakiegoś skrzywionego, wyższego dobra; okej, dostawali za to pieniądze, to było zrozumiałe. Ale po chuja, kiedy już się dowiedział, zaczęli nagle dbać o jego komfort? Mniej mylące od nieudanych przeprosin Tupoleva i niewiele znaczącej uprzejmości Natashy było już kompletnie obojętne podejście starej pani kapitan.
- Eden siedzi obok ciebie, ledwo wytrzeźwiała po narkotykach, oboje jesteśmy niepoprawnymi hazardzistami, a ja palę i klnę jak szewc, a za kilka dni zamkną mnie w cholernym zadupiu. - Nie zauważył, że użył złego słowa. "Więzienie" chyba bardziej by pasowało. - Czy ty naprawdę myślisz, że któreś z nas przejmuje się jeszcze koszernością? Po prostu... Zajmij się sobą, my sobie poradzimy - zakończył wypowiedź nieświadomym tupnięciem, po czym wydobył kolejnego papierosa (w ciągu ostatnich kilku godzin wypalił ich przynajmniej dziesięć, chyba zamierzał zrujnować ambitny plan bycia jedyną zdrową nadzieją ludzkości wykorzystując do tego tytoń) i - uznając rozmowę za zakończoną - wstał i nie zważając na ewentualne protesty drużyny postanowił oddalić się od towarzyszy podróży.
- Eden, nie ryzykuj, odpocznij jak człowiek, zostaw wartę reszcie - rzucił jeszcze tylko w jidysz.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Cze 04, 2014 2:46 pm

Eden Kleinfieldt

Żydówka kompletnie olała pytanie o koszerność, zabrała porcję swoja i brata po czym usiadła przy nim, wręczając mu wcześniej fasolę. Przez dłuższą chwilę kompletnie olewała całe otoczenie, chociaż miała ochotę wstać i zacząć krzyczeć jak wariatka tylko po to, by przerwać ciszę jak na więziennej stołówce. W tej wspaniałej atmosferze można było siekierę i dwa miecze zawiesić. Ostatecznie powstrzymała się przed nieracjonalnymi działaniami, dokończyła swoją porcję, wstała i rozruszała ramiona. Przesunęła wzrokiem po otoczeniu, westchnęła ciężko, wywróciła oczyma i odsunęła włosy z twarzy.
- Skretynieliście do reszty. Całą, kurwa brygadą. Zesrać się idzie jak się tu siedzi. Jebana stypa po wujku Mordzie! Albo to rozwiążecie albo... - Wzięła głęboki oddech i warknęła kręcąc głową. - Ja i Tasha idziemy na wartę. Dzieci i nieudacznicy życiowi idą lulu. Natychmiast i bez gadania, karaluchy pod poduchy. Kurdupel i Blondi chowają się w kątku, i chuj mnie obchodzi co i jak, ale wyjaśniają sobie kilka rzeczy, Blondi całuje Karła w czółko i kurwa żyjemy dalej!
Wymieniając każdą kolejną osobę wskazywała na nią palcem. Cóż... ton miała tak przekonujący, że nawet kapral wyprostował się na pudłach z amunicją i oderwał od fasoli.
- Isaak, weź się do kupy i zabaw się trochę zanim cię wpakują do Meridy. To potrwa zanim cię wyciągnę - dodała w jidysz, patrząc na brata.
Nie czekając na rozwój wydarzeń złapała rudą panią kapitan za rękaw i wyciągnęła z pomieszczenia. Po drodze jeszcze odwróciła się by w kierunku Lebiediewa pokazać "obserwuję cię".
Wyszła na zewnątrz, odetchnęła i wyciągnęła zza pazuchy... białego szczura. Podała mu na ręce kilka kawałków fasoli.
- Sorry za podważanie autorytetu... ale miałam wrażenie, że zaraz tam eksploduję - mruknęła nie patrząc na Natashę.


Iwan Tupolev

Ciężka atmosfera jaka zaczęła panować w piwnicy przygnębiała Tupoleva, ale... co on mógł z nią zrobić? Ba! Czuł się nawet odrobinę winny... Bo gdyby nie cała sytuacja z Isaakiem wynikła przez niego. I to po dwakroć...
Fasola trochę poprawiła mu humor. Zawsze lubił fasolę, nawet tą podłą. W tych czasach wszystko było podłe. Gdzieś na drugi plan zepchnął myśli o tym, że biedni towarzysze podróży mogą nie być zadowoleni z tego co ta fasola z blondynem i jego systemem trawiennym stworzą...
Ostatnio rzadko mógł spokojnie dokończyć posiłek. Kiedy Eden wyszła na środek legitymując się Międzynarodowym Dyplomem Z Rozstawiania Ludzi Po Kątach, żołnierz aż zadławił się przeżuwanym kęsem. Jasna cholera... nawet nie przyszło mu do głowy, żeby się w jakikolwiek sposób sprzeciwić.
Naprawdę? Isaak i ona byli rodziną? Nie... Isaaka adoptowali... tak konkretnie.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sro Cze 04, 2014 3:10 pm

Piotr Lebiediew

- Wybacz, musiałem niedosłyszeć - odparł do Natashy i dziękował jej w duchu za brak ostrego komentarza. Może nie jest taka straszna? Za to strasznie się zrobiło gdy zapadła ta ogłupiająca i niezbyt przyjemna dla ducha cisza. Rozejrzał się po innych gdy tak sobie siedział i jadł od czasu do czasu pomrukując o czymś do Sofii, która turlała jakimiś kolorowymi koralikami na ziemi tuż obok niej. Zastanawiał się co z Isaakiem. Coraz częściej myślał o tym, że Eden zmusi go żeby zaryzykował i pomógł go uwolnić z Meridy, chociaż do tej pory nawet o tym nie wspomniała. Już miał się kłaść uprzedzając sen porządną dawką jakichś odurzających środków, żeby się odczulić, pozapominać o co w tym wszystkim chodzi. W głowie wyliczał już jak bardzo może się wstawić, żeby być przytomnym na warcie gdy odezwał się Isaak, a potem Eden. Zabrakło mu innych przemów, ciekawiło go co siedzi w głowie dość cichego Tupoleva, bądź nowej towarzyszki Natashy. No trudno, jakoś sobie bez tej wiedzy poradzi. Zastanawiało go tylko o co chodzi z tym całym gestem obserwacji, nie rozumiał kompletnie, przecież jest taki grzeczny! Pomyślał i łyknął parę tabletek.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Cze 04, 2014 8:53 pm

Natasha Amelkina

- Spokojnie, nic się nie stało.- stwierdziła Rosjanka i rozsiadła się wygodnie na ziemi. Sięgnęła do kieszeni i wyjęła lekko pomiętą paczkę fajek. Gdy sięgnęła do środka, przypomniała sobie gdzie jest. W takiej całkowitej ciemności nawet papieros świeci jak pieprzony reflektor a mały dymek nie jest wart niechcianego towarzystwa. Westchnęła z rezygnacją i schowała paczkę do płaszcza. Pogrzebała trochę i wyjęła małe, aluminiowe pudełeczko z lekami. Otworzyła wieczko i wytrząsnęła na dłoń dwie pastylki, które popiła wodą z manierki. Cholerna wojna i jej następstwa. W środowisku zostało tyle wszelakiego gówna, że teraz każdy był na coś chory. No, prawie każdy. Młody Kleinfieldt nawet nie wie jakie ma szczęście, że nic mu nie dolega. Może poza cyklicznymi napadami głupoty ale na to raczej nie ma lekarstwa i raczej nie będzie.
Rozejrzała się wokół i uśmiechnęła lekko. Naprawdę nie rozumiała, dlaczego ludzie tak panicznie boją się tych otwartych przestrzeni pomiędzy miastami. Owszem, łatwo można stracić tutaj życie, nawet bardzo łatwo ale poza tym? To poczucie wolności, nieskrępowania konwenansami i całym tym syfem, którego kurczowo trzymała się reszta ludzkości, to było to co lubiła najbardziej.
Sprawnie założyła taśmę z nabojami, przeładowała broń i podała Eden lornetkę nocną, sama układając się wygodnie na rozścielonym na ziemi płaszczu.
- Za parę dni będziemy w Meridzie i będę zmuszona odstawić twojego brata do laboratorium- powiedziała półgłosem, nie odrywając wzroku od przyrządów celowniczych.- Nie wiem, czy mi uwierzysz ale podoba mi się to nie bardziej niż tobie. Po otrzymaniu pieniędzy moje zlecenie będzie uznane za zakończone, co sprawia, że nie będę związana żadnym kontraktem z Sabre. Z wielką chęcią natomiast wezmę udział w próbie odbicia twojego brata, o ile nie masz nic przeciw temu pomysłowi...
W sumie to nie ważne jaką odpowiedź usłyszy, w głębi duszy postanowiła już, że nie da pokroić Karzełka. Co to to nie!
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 7 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach