Ab equis ad asinos
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wyprawa za Stolepen

5 posters

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Kwi 02, 2014 4:57 pm

Iwan Tupolev

Wzruszył ramionami ze zdziwioną miną, kiedy Isaak spojrzał na niego porozumiewawczo. Żydowskie medium czy jak? Gorzej jeśli brat też ma takie zdolności... Chociaż nie. Po prostu nie.
Wrócił z odzyskanym spokojem do swojego śniadania. Ale nie dane mu było dokończyć. Pani kapitan nie bardzo przejmowała się stanem żołądka kaprala. Będzie miał potem niestrawność.
Iwan przez krótką chwilę był kompletnie zdezorientowany. Jak to zwykle u żołnierzy w takich chwilach było, kiedy mózg rozważał wszystkie za i przeciw, ciało działało zgodnie z instynktem. Blondyn wstał i wyszarpnął zza paska swojego poręcznego lugera, strzelił cicho skrzydełkiem bezpiecznika celując już w Sayę.
- Uspokój się i odłóż broń! Nie jest ci teraz potrzebna! - może i miał "tylko" stopień starszego kaprala, ale wciąż potrafił wydawać rozkazy całkiem przekonująco.
I dawać jakieś poczucie bezpieczeństwa mniejszym od siebie...

Eden Kleinfieldt

Zapomniała już jak beztrosko można się poczuć w towarzystwie brata i dobrych znajomych. Od kilku lat bała się tak po prostu poddać dobrej atmosferze, bo zawsze w końcu wszystko trafiała jasna cholera.
Zupełnie jakby Eden to wykrakała, rozkosznie głupawą konwersację o niczym i popiskiwanie brata nagle przerwała Saya. Przez myśl Żydówki przeszło jedno zdanie. "A jednak Piotruś, pies mu mordę lizał, spierdolił...".
Kiedy Isaak wykazał się swoją niesamowitą odwagą, Eden wywróciła oczyma i ciągle trzymając małą padła na kolana, poniżej linii wzroku Sayi i tak cicho i szybko jak można było, przetransportowała siebie z Sophie pod ścianę i możliwie niezauważenie opuściła główną salę karczmy. Potem powie się, że martwiła się o młodą.
Bez słowa wytłumaczenia, rzucając kurwami (wymieszała przy tym co najmniej cztery języki) biegiem znalazła się w na szczęście otwartym samochodzie Piotra i porwała skrzynkę z lewymi lekami.
- Sophie, zbieraj leki. Szybko, kurwa! Zajebię Piotra. - warknęła rozglądając się dookoła i kopniakiem sprwdzając, czy paka wojskowej ciężarówki, którą ostatnio jeździł jej brat jest otwarta.
Dzięki bogu zasuwa miała już swoje najlepsze czasy za sobą i po trzech kopniakach ustąpiła. Bez zastanowienia przemytniczka postawiła skrzynkę na pace i przewróciła ją tak, by wyglądało na to, że ktoś ją po pijaku rozgrzebał.
- Dawaj to gówno tutaj... rozsyp w błocie.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sro Kwi 02, 2014 6:44 pm

Piotr Lebiediew

    Kurwa... To było jedyne o czym Piotr mógł pomyśleć gdy zobaczył leki. Cholerne leki z jego kurwa przemytu! Po jego twarzy nie było widać nic oprócz rozszerzonych źrenic. Szybko spojrzał czy Sofia nie znajduje się w zasięgu broni Sayi i poczuł ulgę gdy zauważył Eden zabierającą ją z pomieszczenia. Pewnie zajmie się też towarem. Broń kapitan była wymierzona prosto w niego. Bez chwili wahania wyciągnął drobny pistolet ukryty pod luźną i rozpiętą bluzą. Wypił z kawą swoje proszki więc nie bał się, że nie trafi. Pomimo tego, że wydawało mu się iż cała sytuacja trwa wieczność minęło dopiero parę sekund gdy Lebiediew pociągnął za spust. Trafił prosto między oczy kapitan, a z tyłu jej głowy pojawiła się za sprawą specjalnego pocisku pokaźnych rozmiarów dziura wylotowa. Odetchnął z ulgą.
- Co jej odpierdoliło? - zawołał i spojrzał na Iwana tak jakby dopiero teraz usłyszał jego słowa o odłożeniu broni.
- Tupolev zanim coś powiesz pamiętaj, że nie celowała w ciebie. - oparł się o krzesło i westchnął. Trochę mu było szkoda, ale Saya pewnie nie miała pojęcia jakie bagno mu zgotowała. Jeśli Tupolev się dowie... Wolał o tym nie myśleć. Tym bardziej, że nawet jeśli Ivan na nic nie wpadnie w co wątpił Eden zrobi mu z dupy jesień średniowiecza.
- Idę zapalić
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Kwi 02, 2014 7:57 pm

Było nie było, zabójstwo kogokolwiek a na dodatek w biały dzień i to na środku głównej izby karczmy nie mogło przejść niezauważone. Trudno opisać chaos jako rozpętał się tam chwilę później. Na szczęście, ciężkozbrojni najemnicy trudniący się ochroną owego przybytku szybko zaprowadzili porządek. Towarzyszy uratował właściwie Wańka, który iście po wojskowemu przejął dowodzenie i zaprowadził jako taki porządek i porozstawiał po kątach ochronę, by ta zostawiła ich w spokoju. Ciało kapitan Kobayashi upakowano w naprędce skleconą trumnę ( właściwie to było coś bardziej na kształt wielkiej skrzynki, ale kto by się tam czepiał) i odesłano do Stolepen wraz z naprędce skleconym meldunkiem. Odpowiedź nadeszła niespodziewanie szybko. Było to właściwie jedynie kilka słów nabazgranych na kartce:
" Siedzieć na dupie i ani drgnąć. Kogoś wam przyślemy. Płk, Crommwel "
Czekali więc z nadzieją, że o nich nie zapomną za szybko.

Natasha Amelkina

Połatana, wzmocniona i nieco przerobiona terenówka zaparkowała tuż obok ściany karczmy przy akompaniamencie donośnego gangu potężnego silnika. Wysiadła z wnętrza pojazdu i przeciągnęła obolałe ramiona. Nie ma co, pogonili ją tym razem dosyć konkretnie. W sumie to za taką sumę mogłaby tu przybiec więc nie miała na co narzekać. Poprawiła płaszcz i wzięła do ręki swoją ulubioną strzelbę. Nie spodziewała się kłopotów ale towarzystwo do którego zmierzała zabiło przecież swojego poprzedniego dowódcę. Cholera wie z jakich powodów ale jedna rzecz jest pewna- cudowne dziecko Stolepen wróciło do domciu w drewnianej skrzynce i z dodatkowym otworem w czaszce. Lepiej nie ryzykować. Odpaliła papierosa i oparłszy lufę na ramieniu pchnęła drzwi wchodząc do środka. Omiotła wzrokiem pomieszczenie i niemal natychmiast zlokalizowała swój cel. Całe towarzystwo siedziało przy stoliku i najwidoczniej rżnęło w karty. W sumie co mogliby robić innego na takim zadupiu. Żadnego z nich nie widziała wcześniej na oczy ale opis, jaki otrzymała był wystarczająco dokładny: szukaj napakowanego olbrzyma, karzełka-bruneta i dorosłego mężczyzny ciągającego za sobą jakiegoś dzieciaka. Kobiety nie znała ale w sumie nie obchodziło jej to.
-Witam, witam- powiedziała po rosyjsku, podchodząc do stolika iw razie czego przesunęła broń do pozycji bardziej dogodnej do strzału.
Wydmuchała dym, starając się zrobić to tak, by jak najmniej dymu dotarło do siedzących. Nie, żeby mało tego dziadostwa unosiło się w powietrzu ale jakaś tam grzeczność zobowiązuje przy poznawaniu nowych ludzi.
- Starszy kapral Tupolev?- powiedziała już po angielsku. Mówiła z ciężkim, rosyjskim akcentem lecz miała nadzieję, że nie będzie problemów z jej rozumieniem.- Jestem Natasha to chyba na mnie czekacie w tym sanatorium, he?

Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Pon Kwi 07, 2014 7:08 pm

Isaak Kleinfieldt

Ciężko było powiedzieć, że obserwowanie obciętej głowy a potem głowy przestrzelonej było porównywalne. Ktoś mógłby stwierdzić, że z pewnością pierwsza rzecz była bardziej makabryczna, ale Isaakowi było w zasadzie obojętne. Odcięta głowa, czy umazany w krwi trup z wypływającym mózgiem? Kto normalny widziałby różnicę? Obie sytuacje były równie przerażające i obrzydliwe – śmierć Sayi było być może gorsza tylko dlatego, że natychmiast wybuchł potworny zgiełk, w którym Żyd kompletnie nie potrafił się odnaleźć.
W zasadzie nie mógł się w tym wszystkim odnaleźć przez przynajmniej kilka następnych dni. Z samego początku, w dniu w którym to wszystko się stało nie był w stanie w ogóle zasnąć; o dziwo Eden nie komentowała jego zmęczenia, a Wańka, nawet jeśli się zorientował, znalazł w sobie tyle taktu, żeby niczego nie mówić. W zasadzie żołnierz okazał się wręcz niesamowicie w tej sytuacji przydatny - pozwalał Isaakowi na to, żeby chodził za nim jak cień i nawet jakoś specjalnie nie marudził, kiedy Żyd przeszedł z trybu "przestraszony" do "oburzony" i zaczął narzekać na to, że otaczają go, kurwa mać, tylko i wyłącznie jacyś ostro powaleni psychopaci. I w zasadzie brunet nie miałby Tupolevowi absolutnie niczego do zarzucenia, gdyby nie ten... ten... Ten cholerny incydent.
Kurwa mać, nie dość, że psychopaci, to jeden jedyny nie-psychopata był dla odmiany starym, durnym zboczeńcem! No jak żyć, do cholery, jak żyć?! Eden wcale nie pomagała. Ani odrobiny.
W dodatku Isaak miał niejasne wrażenie, że siostra ukrywa coś ważnego, choć kompletnie nie był w stanie sprecyzować co.
Na szczęście tych kilka wyjątkowo napiętych dni minęło całkiem szybko. Kleindielft nauczył się znów przebywać w towarzystwie Piotra, chociaż uparcie starał się unikać patrzenia mu w oczy i coraz częściej sprawdzał, czy psychol nie zamierza przypadkiem zamordować Sophii.
Cała niechęć jednakowoż uciekała z człowieka, kiedy w grę wchodził hazard. I pieniądze. W zasadzie te odgrywane każdego wieczoru partie pokera sprawiały, że Żyd był gotów pomyśleć, że może Piotr nie jest jednak takim złym facetem. Odpowiednia wybrana kwota mogła psrawić, że Żyd.. wybaczy mu pewne straty moralne.
Był gotów wybaczyć mu też trwałe blizny na psychice, kiedy do stolika podeszła kobieta, najwyraźniej nowa pani kapitan.
Isaak zmierzył ją nieufnym spojrzeniem. Huh, nie ma to jak uśmiechać się, usiłować zrobić dobre wrażenie i kłaść obok siebie broń gotową do strzału. Bardzo, kurwa, przyjacielskie i wzbudzające zaufanie.
Żyd wymamrotał coś w jidysz i zupełnie odruchowo przysunął się do Iwana. Nie dość, że babsztyl pewnie wredny, to mówił z tak dziwacznym akcentem, że Kleinfieldt miał poważne problemy ze zrozumieniem jakiegokolwiek słowa.
- Czego ona chce? Rozumiesz ją w ogóle? - burknął do siostry w jidysz, chamsko ignorując nowo przybyłą.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Wto Kwi 08, 2014 4:01 pm

Iwan Tupolew

Kapral Tupolev miał ochotę roznieść Piotra. Chociaż do siebie też miał pretensje. Może i nie lubił Sayi, ale ciągle była jego przełożoną. Powinien ją chronić, a nie celować w nią razem z mordercą. W zasadzie chciał sprawcę całego zamieszania zakuć w kajdanki, posadzić na pudle ze zwłokami i zawlec do Stolepen. Jego plany ukróciła jednak Eden (ratując piotrową dupę po raz drugi) przypominając, że Piotruś nie należy do wojska i to nie ono wymierzy mu karę za niesubordynację. A jeśli Wańce tak zależy, to jego dowództwo może pogadać z jej przełożonymi. Tak oto kapral musiał zacisnąć zęby, skonfiskować Lebiediewowi broń i patrzeć mu na ręce. Ciągle.
Tylko Isaak bardzo skutecznie odciągał jego uwagę od tymczasowo objętego dowództwa. I alkohol. Okazało się, że jest w stanie wtłoczyć w siebie straszne ilości. To przytępiało zmysły i pozwalało jakoś funkcjonować w tej zapadłej dziurze.
Ktokolwiek opisał go Natashy jako "napakowanego" musiał widzieć tylko jego raporty. Blondyn był wielki, ale poza tym sprawiał wrażenie trochę zbyt szczupłego jak na zawodowego wojaka. Siedząc obok Isaaka nie uczestniczył w grze. Dopijał powoli siódme piwo i zwyczajnie leżał na stole, oddzielając żydowskie rodzeństwo od siebie.
Słysząc swoje nazwisko podniósł głowę i wsparł ją na dłoni. Wyglądał na zmęczonego. Miał już coś powiedzieć a'propos celowania w niewinnych ludzi, ale odpuścił sobie.
- Nie jestem pewien czy czekamy na płatnego mordercę. - mruknął niechętnie. - Ale powinnaś mieć coś od Pały De luxe... znaczy, Crommwela, skoro masz do nas dołączyć.
Gdyby nie był lekko wstawiony w życiu nie nazwałby pułkownika w ten sposób. Na głos.


Eden Kleinfieldt

Nie do końca była w stanie pojąć jak wielkim kretynem jest Lebiediew, jakim cudem jeszcze robi jakiekolwiek kursy i może jeszcze rękoma znaleźć własny tyłek. I co najważniejsze, jasna cholera, jakim cudem ona dała mu się kiedy uwieść? To musiał być cholernie mocny towar... Ostatecznie jednak wybroniła kompana przed Wańką i częściowo przed dowództwem. Chociaż jej raport dostał się w ręce pierwszego kuriera w stronę Eastwick.
Zaraz po zatuszowaniu sprawy z trefnymi lekami (udało się przekonać nieświadomą część drużynki, że to były ich leki, a zniknięcie Eden i Sophii dało się wyjaśnić wymiotami tej drugiej, które Eden spowodowała wpychając w małą garść leków) Eden wydawała się wrócić do dawnego spokoju. Czesała Sophię, drwiła z Isaaka i czasem mordowała spojrzeniem Lebiediewa. Nie musiała mu grozić. Sam musiał sobie zdawać sprawę z konsekwencji zabicia kapitana innej frakcji. Mógł chociaż poczekać aż mu cholerna skośna spuści wpierdol! Jebana męska duma!
Grając w pokera z bratem Żydówka jednak zapominała o troskach. Nie znała nikogo kto kantowałby lepiej od bruneta. Piotruś... Piotruś nie miał z nimi szans. Kleinfieldt siedziała z Sophie na kolanach i własnie zaczęła się uśmiechać do swojego wachlarzyka kart, kiedy przerwała im nowa kompanka, a Isaak postanowił się skonsultować z siostrą.
- Purysta językowy się znalazł! - skwitowała parskając śmiechem.
Przez te sześć lat jej jidysz nabrał nieco irytującej, angielsko-dziwacznej naleciałości.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sro Kwi 09, 2014 11:39 am

Piotr Lebiediew

Co ja narobiłem? Przewinęło mu się przez głowę już po strzale. Nie pomyślał ani trochę co robi, nawet nie wiedział co Saya mogła robić w jego furgonetce i ile kartonów miała przerzucić ażeby znaleźć ten konkretny transport. Poza tym jest w dupie. Jeśli będzie mieć szczęście to jego egzekucja nie będzie zbyt bolesna. Ale pożyjemy zobaczymy. Rozumiał też decyzję Wańki o zabraniu mu broni co nie zmienia faktu, że niezwykle go to irytowało. Bez tego czuł się jak bez ręki. Sofia całość przeżyła bez większego szwanku na psychice, nie jedno już widziała. Z tego co widział Isaak nawet bał się na niego spojrzeć chociaż było to lepsze, dużo lepsze od morderczych spojrzeń Eden. Jego jedyną rozrywką było dawanie się ogrywać. Przynajmniej im więcej pieniędzy przegrywał tym milej na niego patrzyli. Przynajmniej Karzełek tak miał. Sofia za to bardzo zadowolona dawała się rozpieszczać Eden.
Kiedy mijał kolejny dzień podczas którego przegrywał pieniądze, wytrzymywał mordercze spojrzenia i myślał o tym jak wielkim jest idiotą pojawiła się Natasha. Spodobał mu się jej rosyjski akcent. Ale oprócz "priwiet" nie powiedział nic. Chwilowo nie chciał się wychylać. Poza tym nie był pewny czy kobieta nie ma w planach odstrzelenia mu głowy.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Kwi 09, 2014 11:54 am

Natasha Amelkina

-Jakiego tam znowu płatnego mordercę?- machnęła lekceważąco dłonią i wydmuchała kolejną porcję tytoniowego dymu. Trochę wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi, lekko opuściła broń. Z doświadczenia wiedziała, że lufa przy twarzy nie sprzyja nawiązywaniu przyjaznych stosunków. Z resztą z tej odległości nie musiała się martwić celowaniem. Gdziekolwiek by nie trafiła to i tak poszatkuje potencjalnego przeciwnika wystarczająco dotkliwie by ten stracił zdolność do obrony.
- Crommwel mówisz?- zwróciła się do Wańki- Jeśli mówisz o tym łysolu, który trzęsie całym Stolepen to rzeczywiście mam od niego wiadomość.
Podała blondynowi kopertę i lekko skinęła głową, podchodząc do Isaaka. Bez słowa zgasiła papierosa i nachyliła się nad Żydem, ujmując jego brodę. Delikatnie lecz stanowczo otworzyła mu usta, sprawdziła język, dziąsła, oczy i uszy po czym z zadowoleniem mruknęła parę słów po rosyjsku i poklepała chłopaka po ramieniu.
-Wygląda na to, że u was wszystko w porządku.- stwierdziła zdejmując płaszcz i rzucając go na oparcie.- Ogarnijcie się tutaj i bądźcie gotowi do drogi za dwie godziny. Wystarczy tych przymusowych wakacji i pora wracać na Pustkowia.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sro Kwi 09, 2014 12:53 pm

Isaak Kleinfieldt

Nie ufał babsztylowi. Definitywnie, cholera jasna, nie ufał. Podejrzana była. Nie dość, że nie był w stanie zrozumieć ponad połowy ze słów, które wypowiadała, to jeszcze odkąd tylko weszła gapiła się na niego tak, jakby zabił jej szczeniaka. A w zasadzie to tak, jakby ona chciała jemu tego szczeniaka zabić. Przynajmniej takie miał wrażenie (i proszę bardzo, mogli posądzać go o paranoję, przezorny zawsze ubezpieczony!). Właśnie w momencie, w którym Kleinfieldt doszedł do wniosku, że zamierza tę całą Natashę ignorować, ruda postanowiła podejść, bez słowa złapać go za podbródek i... W zasadzie Żyd nie wiedział co zrobiła, ani po co to zrobiła. Czuł się trochę tak, jakby go egzaminowała, jak na jakimś cholernym badaniu, i wcale mu się to nie podobało. Co on niby jest, królik doświadczalny?! Won! Już mu wystarczyło, że Iwan był chory zboczeniec, ten cały nawiedzony babsztyl nie miał żadnych powodów do tego, żeby stawać z nim w szranki!
Już miał trzepnąć ją w łapy, kiedy kobieta go puściła. Żyd był tak oburzony, że przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć. Jego policzki przybrały nieco niezdrowy, różowy odcień.
- Ty... Ty... - wziął głęboki oddech. - Co to ma być?! Wara! Won z łapami! Ty psycholko ty! Iwan! Weź jej coś powiedz! I mi powiedz o co jej chodzi?! - w akcie desperacji zerknął na pijanego żołnierza i szarpnął go za rękaw. Po chwili ponownie zwrócił się do nowej pani kapitan. Uznał, że jeszcze się nie wykrzyczał. - Co tylko mnie macasz?! Jakiś problem masz?! Idź ty... Ty... Lachociągu ty! Na frytki idź! Odwal się! Rasistka! Antysemitka! Co ci przeszkadza, że jestem niski?! Odwal się! - na trzeźwo nigdy by nie przyznał, że nie jestem olbrzymem dwa na dwa. Ale chociaż daleko mu było do stanu Iwana, to jednak dwa piwa już wypił. Ze złości aż zamachał rękami i upuścił karty. Piotr, jeśli chciał wygrać, właśnie miał okazję. - Ty.. Ty kwadratowy chujogłowcu! - na pewno chciał powiedzieć coś innego. Jak już wszyscy kompani - no, może poza nową panią kapitan - zdążyli się przekonać, im bardziej się denerwował, tym ciekawsze słowotwórstwo uskuteczniał. - Łapy won! Ogarnij się! Iwan no! Zrób coś! Weź ją posprzątaj! - znając Kleinfieldta, zapewne chodziło o to, że Iwan ma "ogarnąć" nową panią kapitan. Angielski mu dzisiaj nie służyl.
Nawet Żyd miał swoje limity; był w stanie krzyczeć, marudzić i bluzgać bardzo długo, ale czasem jednak musiał przerwać i wziąć głęboki oddech.
Teraz był tak zdenerwowany, że przy okazji zaczął zastanawiać się, co jeszcze powiedzieć.
Nie ma co. Urocze powitanie.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Czw Kwi 10, 2014 11:29 am

Iwan Tupolev

Zakładając, że rudowłosa nie ukradła komuś koperty z rozkazami dla Iwana, to faktycznie miała być ich przewodnikiem. Kapral był przekonany, że Crommwel chce jego długiej i bolesnej śmierci... Właściwie to mógł nie spać z jego córką.
Westchnął ciężko, zmiął papier i wcisnął do kieszeni, po czym wreszcie podniósł się ze stołu. Skoro za dwie godziny miał być gotów do drogi potrzebował lodowatego prysznica. I czegoś, co postawi go na nogi.
Już miał bardzo uprzejmie przesadzić zaskakująco cichego Isaaka i wyjść zza stołu, kiedy Natasha wyręczyła go i zaczęła oglądać Żyda jak konia na targu. Poirytowany brunet jeszcze bardziej niż zwykle rozśmieszył Iwana, chociaż żołnierz nie potrafił tego wytłumaczyć. Zmierzwił małemu włosy, pochylił się i cmoknął go w czoło. Teraz Żyd się zapowietrzy, wszyscy będą mieli chwilę ciszy, a Iwan spokoju.
- Idę się posprzątać. Na górze. - oświadczył z rozbawieniem i lekko chwiejnym krokiem ruszył po schodach.

Eden Kleinfieldt

Miała nadzieję, że Sayę zastąpi facet. Najlepiej tępawy, dwa na dwa... Westchnęła cicho czytając rozkazy przez ramię, wywróciła oczyma i położyła karty na stole awersami do góry.
- Kolor. - mruknęła wychylając się i patrząc na karty brata. - Isaak! Oszukiwałeś! Masz za dużo kart! Kanciarz pierdolony!
Chciała dodać coś jeszcze, ale zamilkła widząc jakże profesjonalne egzaminowanie przez rudzielca Isaaka. Spojrzała pytająco na Sophie (wcale nie oczekując odpowiedzi), trochę mniej pytająco, a bardziej litościwie na Piotra i rundkę po okolicy zakończyła na tyłku Wańki, wzdychając cicho.
- Piotrek, nie obijaj się. Zapierdzielaj na górę i ogarnij ten swój barłóg. - upomniała Lebiediewa wstając ze swojego miejsca i ukradkiem wyciągając z rękawa kurtki dziesiątkę trefl i chowając ją do kieszeni spodni.
Wyszła z ławki przerzucając nogi na drugą stronę i stanęła przy bracie wyciągając rękę do Natashy.
- Eden. Reszta jest zbyt niewychowana żeby się przedstawić. - miała dodać coś jeszcze, ale w tym monecie zauważyła nagłą ciszę.
Jej brat się zamknął. To było na tyle niezwykłe, że musiała zerknąć na to co się dzieje i uśmiechnąć się paskudnie. Wymruczała pod nosem w jidysz coś, co dla postronnych zabrzmiało jak dziecięca przyśpiewka "Zakochana para, Jacek i Barbara...".
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Czw Kwi 10, 2014 6:06 pm

Piotr Lebiediew

Podejście Natashy do Kleinfieldta lekko zdziwiło Piotra. ok, rozumiał, że Żyd po coś tutaj jest, jego bezpieczeństwo jest ważne, ale od razu traktować go jak klacz rozpłodową? No nic z uśmiechem oglądał zapowietrzonego Żyda przy okazji zauważając, że ma za dużo kart. Nie byłby tego do końca pewien gdyby nie to, że Eden wytknęła bratu oszustwo.
Gdy usłyszał pseudorozkaz byłej partnerki w interesach mruknął tylko
- nie jesteś moją matką! I to nie jest barłóg. - z nosem zwieszonym na kwintę machnął na Sofię, ażeby również zabrała swoje rzeczy. Ta tylko spojrzała ze zrozumieniem na siostrę karzełka i stwierdziła, żeby nie zwracać uwagi na Piotra bo jest jakiś nie w humorze. Przechodząc koło Natashy przemytnik wyciągnął w jej stronę rękę
- Lebiediew. - i wtedy to się stało. Zobaczył jak Tupolev mężczyzna niczym kłoda całuje w czoło Karzełka. Świat się kończy - pomyślał.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Czw Kwi 10, 2014 7:50 pm

Natasha Amelkina

- Bardzo mi miło- stwierdziła po rosyjsku, ściskając przelotnie rękę Lebiediewa a następnie, nieco dłużej, dłoń Eden. Ciepło uśmiechnęła się do dziewczyny. Kurczę. Fajnie było spotkać na tym zadupiu jakąś inną kobietę, której przynajmniej na pierwszy rzut oka nie klasyfikowano jako idiotki.
- Panie Kleinfieldt, po co te nerwy? To niezdrowe- stwierdziła już po angielsku, zwracając się do nagle ucichłego Żyda i rozsiadając się wygodnie na krześle. Dochodziło południe a ona jeszcze nic nie miała tego dnia w ustach. Cholera wie, co żarło się na takim wygwizdowie ale żołądek trzeba było czymś napełnić i kropka. Gestem zaprosiła dziewczynę by ta się dosiadła, o ile ma ochotę, po czym położyła strzelbę na stole obok siebie. Wyglądało na to, że życia tu nie straci a żelastwo było naprawdę ciężkie. Niezawodne ale ciężkie. Po chwili wylądował przed nią talerz czegoś niezidentyfikowanego co przypinało śniadanie. Skrzywiła się lekko, lecz zabrała się za jedzenie.
- Korzystając z chwili spokoju, może opowiesz mi, co tu się tak naprawdę nawyrabiało?- stwierdziła zwracając się do Eden- Naszym panom trochę zejdzie a ja lubię wiedzieć, co się dzieje wokół mnie.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Pią Kwi 11, 2014 9:52 pm

Isaak Kleinfieldt

Iwan rozgryzł go na tyle dobrze, że doskonale wiedział co trzeba zrobić, żeby Isaak się zamknął. Żyd, w chwilę po otrzymaniu buziaka zerknął na Iwana i rzucał mu nie do końca rozumiejące spojrzenia przez przynajmniej kilkanaście sekund.
Potem jego policzki przybrały jeszcze głębszy odcień różu, brunet dotknął dłonią czoła, wziął głęboki oddech.. I zapowietrzył się. Najwyraźniej Kleinfieldt był w stanie osiągnąć pewien etap złości i sfrustrowania, na którym już po prostu nie wiedział co powinien powiedzieć. Było to całkiem dobra metoda na uciszenie go, jakby na to nie spojrzeć.
Na nieszczęście otoczenia, jeśli nie peszyć go dłużej, Isaak bardzo szybko wracał do siebie. Ledwie Iwan zniknął na piętrze, Żyd jakby się obudził. Spojrzał rozeźlony na Natashę.
- Właśnie. TY... - po raz kolejny jego plany zostały przerwane. Tym razem przez samą panią kapitan.
brunet, kiedy usłyszał padające z jej ust "panie Kleinfieldt", nagle przestał mówić. Musiał wyglądać bardzo zabawnie: zamarł w bezruchu z otwartą w połowie słowa buzią. Przez chwilę tępo gapił się na Rosjankę. Zamknął usta, otworzył je i nie mając pojęcia co powiedzieć znów je zamknął.
Przez chwilę milczał, jakby coś kontemplując. Potem na jego twarzy pojawił się wyraz tryumfu i zadowolenia.
- Boże drogi. Wreszcie ktoś dostrzegł moją wartość. I mówi z szacunkiem! - Rosjanka chyba nagle u niego zapunktowała. - Wybaczę ci tą gafę sprzed chwili...
Panie Kleinfieldt. Brzmiało dumnie.
Pełen entuzjazmu przesiadł się bliżej kobiet. Przez chwilę miał ochotę wytknąć rudej, że pytanie o cokolwiek Eden jest co najmniej głupie, bo dziewczyna dołączyła do nich dopiero kilka dni temu, ale kierowany wdzięcznością za okazany mu nagle szacunek postanowił sobie odpuścić. Zerknął tylko nieufnie na siostrę. Natasha nie powinna wiedzieć, że Eden jest razem z kompanią. Oficjalnie to do grupy nie należała. I chyba nowa pani kapitan powinna mieć to w papierach.
- Znowu kombinujesz - burknął w jidysz, święcie przekonany, że Eden coś namieszała.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Pon Kwi 14, 2014 9:18 am

Iwan Tupolev

Iwan wychodził z założenia, że poskładanie ubrań i wciśnięcie ich do torby po tym, jak już weźmie prysznic i dojdzie do siebie, nie zajmie mu więcej jak piętnaście minut. Właściwie to w swoich obliczeniach wcale nie popełnił błędu. Po prostu nie wziął oprawki na to, że niespodziewana zawartość torby Isaaka oderwie go od ważnych czynności.
Nie chciał nikomu grzebać po rzeczach, ale ten kawałek koronki między koszulami wydał się Iwanowi najciekawszą rzeczą na świecie. Złapał i szarpnął, po czym wyjął z żydowskiego tobołka lateksowy, malutki fartuszek pokojówki. Na dodatek z kilkoma pięciodolarówkami w kieszeni.
Iwan dawno tak szybko nie zbiegał po schodach. Od momentu znalezienia fartuszka, a stanięcia przy stoliku kompanii nie minęła nawet minuta. Położył fikuśną część garderoby na stole przed Isaakiem, oparł jedną rękę na biodrze, drugą zaś wskazał na koronkę.
- Nadal zamierzasz się wypierać, Piórko? - zapytał z miną zwycięzcy.
Jego pijackie urojenia okazały się prawdą! Co za szczęście!

Eden Kleinfieldt

Przysiadła się do nowej przewodniczki kompanii i już miała zacząć odpowiadać na jej pytanie, kiedy jej najcudowniejszy brat postanowił usiąść obok i pilnować jej moralności. Odwróciła się więc do Isaaka z najsłodszym uśmiechem jaki potrafiła z siebie wykrzesać, po czym trzepnęła go przez potylicę tak, żeby głowa karzełka opadła mu na pierś. W dzieciństwie działało...
Zaraz po tym odwróciła się do Natashy, oparła łokieć o stół i wsparła policzek na dłoni.
- Poprzednia... przewodniczka nie była wyborem stulecia. - wzruszyła ramionami udając, że bardzo ostrożnie dobiera słowa. - Po przyjeździe cała kompania popiła i poszła grzecznie lulu. Nie mam pojęcia co ta baba zrobiła Piotrusiowi w nocy, ale do dzisiaj chłopak ma szramy na pyszczku.
Tu zrobiła chwilę dramatycznej przerwy, przy okazji pokazując miejsce gdzie Piotrek miał (nie taką znów potworną) szramę.
- Rano musiała coś wziąć... albo tego szukać, bo wpadła do ciężarówki, rozgrzebała pudło z lekami i ubzdurała sobie, że to jakiś lewy towar. Wbiegła tu, narobiła hałasu, zaczęła grozić bronią... A Lebiediew... Wiesz, znam go od trzech lat i pierwszy raz przy mnie trafił do żywego celu. Powinnam częściej straszyć go bronią, to najwidoczniej mobilizuje.
Wyprostowała się, odrzuciła włosy przez ramię i zaczęła zbierać w wysoki kucyk. Chyba znów chciała coś powiedzieć, ale tym razem przerwał jej kochaś braciszka. Już miała otworzyć usta i wydrzeć się na Tupoleva kiedy zobaczyła fartuszek.
Zrezygnowała z opierdalania kogokolwiek. Parsknęła drwiącym śmiechem.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Wto Kwi 15, 2014 6:15 pm

Piotr Lebiediew

Spojrzał jeszcze raz na Natashę. Może i miała mocny rosyjski akcent, ale nigdy nie zapomni słów ojca, a zwykł on powtarzać: "pamiętaj synu rude jest wredne..." nigdy też nie zapomniał, że matka była ruda. Spuścił głowę i zaczął powoli wspinać się po schodach. Jakby nie patrzeć ostatnio mógł sobie pozwolić na więcej zabawy z proszkami, gdyż w sumie nic nie robili konkretnego.
- Sofia, myślisz, że ja będę pakował się za ciebie - krzyknął gdy zauważył, że dziewczyna nigdzie się nie rusza. Podczas zbierania niewielu rzeczy uciął sobie z Młodą małą pogawędkę, która go lekko rozweseliła i na chwilę przestał myśleć o własnej beznadziejności.
Gdy już skończył poklepał się po miejscu gdzie zwykł trzymać broń. Oczywiście jej tam nie było. Zastanawiał się czy nie wynegocjować z Tupolevem chociaż małego noża do obrony własnej. Gdy tak rozmyślał schodząc po schodach minął go Wańka trzymając coś lateksowego w ręce. Gdy swoimi flegmatycznymi ruchami w końcu zszedł na dół. Gdy dotarł zauważył tylko, że to czarne coś było lateksowo-koronkowym fartuszkiem. Interesujące, pomyślał.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Wto Kwi 15, 2014 6:54 pm

Natasha Amelkina

O mało nie zadławiła się kawałkiem czerstwego chleba, który akurat uparcie przeżuwała, gdy zobaczyła tę jakże cudną część damskiej garderoby. I toto niby należało do siedzącego obok skrzata? No dobra, brzydki nie był ale takie rzeczy to chyba przesada. Z drugiej strony, co ją to obchodziło.
Łapczywie złapała za szklankę, usiłując odetkać zablokowany przełyk. Co za ludzie... Wyszczerzyła się do Eden i łobuzersko puściła jej oczko, po czym spojrzała na Żyda.
-Nooo, całkiem twarzowe, nie powiem- stwierdziła, siląc się na beztroski ton, jednakże w jej głosie słychać było kiepsko maskowane nutki wesołości.- Nie wiedziałam, że takie cudeńka można spotkać poza klubami Stolepen. Ciekawa odmiana.
Założyła nogę na nogę i z jednej z przytroczonych do pasa ładownic wyjęła paczkę papierosów. Z wprawą pstryknęła kilka razy w spód i ustami wyjęła fajkę. Jeszcze tylko pstryknięcie zapalniczką i mogła się rozkoszować uspokajającym dymkiem.
- Panie...- cholera, po czymś takim dalej ma do niego mówić per "pan"? No chyba nie! Jak ten knypek miał na imię? Coś, cholera było w papierach, które pokazywał ten łysol w mieście. Abraham, Ibrahim, Izajasz...?- Isaak! Znaczy się, mój drogi Isasaku, w sumie gówno mnie obchodzi co tam lubisz na siebie zakładać, bylebyś nie paradował w tym przed moim nosem. Przynajmniej niezbyt często.
- Tupolev.- spojrzała na blondyna wydmuchując dym- mam nadzieję, że nasz drogi kolega nie jest zbytnio uszkodzony?
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sro Kwi 16, 2014 9:06 am

Isaak Kleinfieldt

Żyd przesunął wzrokiem po wszystkich zgromadzonych przy stole osobach. Wydawał się być wręcz spłoszony.
- Ale ja... - przez dłuższą chwilę Isaak obserwował świat z otwartą buzią. Ewidentnie nie miał pojęcia co powiedzieć.
Ten stan nie potrwał, na szczęście, zbyt długo. Klenfieldt jak za dotknięciem magicznej różdżki wrócił do świata żywych. Zaczerwienił się, uderzył dłonią w stół i - nie do końca świadomie - sięgnął po odłożony przez panią kapitan widelec, jakby chciał nim kogoś zaatakować.
- Wańka! Kto ci do cholery pozwolił grzebać w cudzych rzeczach?! Weź się ogarnij! Złodzieju ty! - przyganiał kocioł garnkowi.
- Poza tym to nie moje! To mojej przyjaciółki! Sami sobie zobaczcie! To... To by było na mnie za duże! Ada jest wyższa! I weź Iwan najpierw pomyśl! Napiwki są w kieszeni! Zabrałem jej jak ostatnim razem poszedłem do klubu! - znaczące spojrzenie rzucone mu przez blondyna zmusiło go do kolejnych wyjaśnień.
- No weźcie się uspokójcie! Nie zamierzam tego nigdzie nosić! Ani przy nikim! Ogarnijcie się! Ja to ukradłem! Ja nie pracuję w żadnym klubie! Znaczy, pracowałem! Ale ja tam robiłem makijaż! Dziewczynom! Nie sobie! Ja nie noszę! Nie takie rzeczy! Wy debile wy! Weź do kieszonki zajrzyj, tam są napiwki no, zabrałem Adzie! Wy sobie wkręcacie! - na chwilę brunet aż się zapowietrzył. W zasadzie taki wściekły, czerwony, wymachujący tymi chudymi rączkami przypominał bardziej wściekłego pomidora, niż całkiem urokliwego chłopaczka.
Z całej tej złości aż się zapowietrzył, a żeby było jeszcze weselej, po chwili dostał czkawki.
Przez chwilę wyglądał tak, jakby miał się zaraz rozpłakać. Nie dość, że wszyscy go perfidnie wkręcali, to jeszcze pani kapitan postanowiła odrzucić tytułowanie go per "pan"... Rzucił Eden wręcz błagalne spojrzenie.
- Wytłumacz im! Zboczeńcowi szczególnie! Ty se Wańka wracaj do druta! Dziubać! A nie grzebać po ludziach!
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Kwi 16, 2014 10:34 am

Iwan Tupolev

Nie był pewien tego, czy Isaak w kółko powtarza te same słowa, czy tylko w tym natłoku Iwan tylko te wyłapuje. Pokręcił głową, usiadł obok bruneta, objął go wpół i oparł brodę na czubku jego głowy.
- Nie wściekaj się już... W zasadzie to nie mam nic przeciwko temu. - zaśmiał się i cmoknął Żyda w czubek głowy.
Jakoś mało się tym "zboczeńcem" przejął. Z ust kurdupelka usłyszał już tyle znacznie ciekawszych epitetów pod swoim adresem, że czuł się kompletnie uodporniony. Za to podejrzewał, że nigdy nie uodporni się na błędy językowe Isaaka. Wypowiedź o "drucie" i cudowna nieświadomość Żyda były tak niesamowicie pocieszne...
Otarł kącik oka i spojrzał na Natashę.
- On? Uszkodzony? Nie... to Isaak jest psuja. A złego diabeł nie weźmie.


Eden Kleinfieldt

Ada? Och... Ada. No dobrze. Ada mogła nosić w pracy takie rzeczy, to był fakt. Ale nadal wizja brata w króciutkim, lateksowym fartuszku niesamowicie bawiła Eden. Złapała głośno powietrze i pokręciła jeszcze głową, śmiejąc się pod nosem i patrząc na karzełka.
- Nie no, fakt. Może mówić prawdę. Poza mną ma jeszcze trzy siostry... Kiedyś to myśmy jego ubierały w obcasy i sukienki, potem sam się nauczył nas malować i pleść warkocze. - z łaski swojej postanowiła się podzielić z resztą kompanii dość krępującymi wspomnieniami z dzieciństwa młodszego braciszka. - Wiecie jak mu ładnie w różowym? Ma takie cudowne pućki jak pomaluje mu się policzki różem...
Zaśmiała się, wyciągnęła ręce i uszczypnęła brata w policzki. Szybko cofnęła ręce, jakby spodziewała się, że Isaak je odgryzie.
- A tak zupełnie na poważnie, Isaak, nie sądzisz, że drutem, to Wańka powinien zajmować się... na osobności? - uniosła brew robiąc minę, która u nikogo nie mogła pozostawić wątpliwości na temat sensu słowa "drut".
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Sro Kwi 16, 2014 1:27 pm

Piotr Lebiediew

      Piotr zaczynał powoli ogarniać co się wokół niego dzieje i nadal nie wiedział. Karzełki, lateksy, kieszonkowcy... I to ma być całkiem poważna grupa eskortująca towar?
- Isaak, serio? Kradłeś napiwki tancerkom z klubów? - Zapytał Żyda. Jakby nie patrzeć ofiarą kleptomanii młodego chłopaka mogła być jakaś jego znajoma, w końcu swego czasu miał tam sporo klientek.
- Chociaż nie spodziewałem się, że możesz być kimś więcej niż kieszonkowcem, a co dopiero utalentowanym makijażystą. Ale jeśli Eden maczała w tym palce musisz być dobry. - Lebiediew chciał się odrobinę podlizać, ażeby odzyskać odrobinę z dawnych względów u przemytniczki, które stracił przez pokaz własnej głupoty.
W pewnym momencie zauważył, że po schodach podąża w ich stronę Sofia. Mruknął do niej, żeby zatkała uszy bo jest za młoda, żeby słychać o lateksach, Adach i tym podobnych. Dziewczyna tylko się zaśmiała i wywróciła oczami. Kiedy stanęła u boku przemytnika, zasłonił on jej oczy w chwili gdy Wańka objął Karzełka śmiejąc się przy tym. Młoda, ze śmiechem zwróciła uwagę na to, że nie ma już pięciu lat. Chyba pierwszy raz od wyruszenia na wyprawę Sofia się zaśmiała. Widać było, że dłuższy postój i wypoczynek pomogły jej odzyskać siły po męczącej drodze.
- Dobra Żuczki skoro zebraliśmy się tu już wszyscy przestańmy się tulać i ruszmy w drogę? - zawołał Piotr.
Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Sro Kwi 23, 2014 1:29 pm

Natasha Amalkina

Żuczki? Tulać się? Co to kurde jest? Przedzkole jakieś czy co? Nie, nie będzie tego komentować. Bo w sumie i po co? Wyjdzie na to, że jest jakimś gburem i tyle. Nie, to po prostu nie jest tego warte. Z resztą, pomijając sposób przekazania informacji, komunikat był całkiem trafny. Wypadałoby zebrać dupy w troki i się wreszcie ruszyć z tego zadupia, na którym tkwili. Jak wiadomo już od wielu stuleci, jak człowiek ma za dużo czasu to przychodzą mu do głowy naprawdę dziwaczne pomysły. Im więcej wolnego tym dziwniejsze. Poza tym nie płacono jej za siedzenia na tyłku i odpoczywanie.
- No dobra towarzystwo - zaczęła, odchylając się lekko na krześle.- Crommwell stwierdził, że wypadałoby tym razem powiedzieć wam troszeczkę więcej na temat naszego punktu przeznaczenia. Może to powstrzyma co niektórych od strzelania innym między oczy. Moim zdaniem tak czy siak, lepiej wiedzieć gdzie się jedzie
Spojrzała wymownie na Piotra, jednakże powstrzymała się od dalszych komentarzy.
- Naszym punktem docelowym jest Merida, jednakże po drodze mamy jeszcze przynajmniej jeden przystanek do zaliczenia. W Eastwick czeka na nas przesyłka, więc korzystając z faktu, że ta osada znajduje się w miarę na naszej trasie podróży tam skierujemy się w pierwszej kolejności.
Wstała i przeciągnęła się z cichym trzaskiem stawów. Cokolwiek miało się wydarzyć, czekała ich długa podróż a wspólczesne drogi nie należały do najlepszych. O ile w ogóle można nazwać toto drogami.
- Jakieś pytania? Kto jedzie ze mną?
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Czw Kwi 24, 2014 8:57 pm

Isaak Kleinfieldt

Tym razem metoda z cmokaniem w czoło okazała się nie być tak skuteczna jak zazwyczaj. Żyd głośno wciągnął powietrze, kilka razy otworzył usta, a potem - zaraz po heroicznym czynie jakim było klepnięcie Iwana w czoło - wrócił do rzeczywistości.
- Ja ci dam nie mam nic przeciwko! Zboczeńcu ty! Co ty byś chciał! Ja żadnych striptizerów robił nie będę! Ty... Ty się sam ubieraj w lateksy! - chyba uznał, że tyle wystarczy, ponieważ skrzyżował ręce na klatce piersiowej i zwrócił uwagę na Eden. Wydawał się nie mieć pojęcia o co chodzi siostrze. - Odwal się! Ja wcale nie chciałem, one jak mi pućki robiły, to jedna mnie trzymała na krześle, druga za ręce, a trzecia malowała, co miałem robić, pędzle gryźć? - burknął, rzucając światu oburzone spojrzenie. - Zresztą weź się siebie czepiaj. Jak była mała, to chłopcy przed nią uciekali, bo brała lalki, farbowała je na czerwono i bawiła się w wojnę. Głowy im odrywała, psychopatka! W dodatku nie tolerancyjna! Ja wiem, że to jest strasznie dzikie hobby, te druty, ale żeby aż tak, że na osobności? Weź - zmarszczył brwi. Znalazł się, cholera jasna, człowiek z prawem do pouczania innych.
Poburczał jeszcze chwilę, a potem stwierdził, że bardziej produktywnym będzie majtanie nogami i prezentowanie towarzyszom miny obrażonego na pół świata przerośniętego pięciolatka.
Czasami milczenie miało całkiem pozytywne efekty. Na przykład możliwość posłuchania wypowiedzi pani kapitan.
Isaakowi coś nie pasowało. Siedzieli tutaj tyle czasu, nigdzie im się nie spieszyło, a teraz przyszła ruda i co? I mieli się zbierać już, teraz, natychmiast? Nawet trzeźwi nie byli. I ta troska o jego zdrowie też jakaś taka podejrzana była. On był mięso armatnie...
- Ej, pani kapitan, hola - zaprotestował. - Musimy jechać tak już? Natychmiast? Tyle czasu tutaj siedzimy, nic się nie dzieje, a mamy ruszać w drogę dokładnie w tej chwili? Wańka nawet trzeźwy nie jest, kto ma niby prowadzić samochód? Jak przesyłka tyle czekała, to chyba może poczekać do rana? - rzucił kobiecie poirytowane spojrzenie. Po chwili zerknął na Tupoleva. - A ty weź się odwal. Ja nie jestem żadna psuja. A jej wyjaśnij, że to że jestem mały, to nie znaczy, że można sobie ze mnie robić jaja. Za śmianie się z biednych ludzi się idzie do piekła, więc się wszyscy odczepcie - wyburczał. Że niby był przewrażliwiony? On? W życiu.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Pią Kwi 25, 2014 3:49 pm

Iwan Tupolev

Wańka westchnął ciężko i puścił Isaaka. Miał wrażenie, że ogranicza brunetowi przestrzeń życiową. Jakby takie maleństwo znowu wiele jej potrzebowało... Jednak z powodu zdarzeń, o których niekoniecznie należy wspominać w towarzystwie, Iwanowi klepanie w czoło przez Żyda kojarzyło się po prostu źle. Bardzo źle.
Oparł się o stół łokciem i położył twarz na dłoni wywracając oczyma. Matko święta, jaki ten mały był głupkowaty. Siedzieli na dupie, bo dowództwo musiało się zmienić. Oczywiście, teoria mówiła, że powinien dostać je Wańka ale pan Tupolev kompletnie nie wiedział w którą stronę ma jechać. Więc trzeba było kogoś bardziej ogarniętego. O ile ruska baba-jak-chłop była bardziej ogarnięta... W każdym razie, nie miała kulki między oczyma.
- Po pijaku prowadzę lepiej niż na trzeźwo, Isaak. - mruknął wstając i strzelając zastałymi kościami lewego barku. - Wezmę prochy i jak dla mnie możemy jechać. Musimy małego odstawić do doktorków tak szybko jak się da...
Może i blondyn prowadził po pijaku nieźle, ale z pewnością nie radził sobie z zachowywaniem tajemnic. Dobrze wiedzieć...


Eden Kleinfieldt

Przez chwilę rechotała patrząc na brata. Jak stare, dobre czasy w domu... Karzełek w ogóle się nie zmienił. No, może poza tym, że znalazł sobie faceta. I to takiego, na którego zdaniem Eden, jego chudy tyłek nie zasługiwał.
Informacja o postoju w Eastwick na swój sposób zmartwiła Eden. Lubiła Piotra. Może mniej niż Sophie, ale zawsze to było coś... A to, że znajdą się w Eastwick może oznaczać, że Lebiediew straci głowę, a przynajmniej posadę, wcześniej niż oboje zakładali. To mogło pokrzyżować kilka planów.
- Ja... w gruncie rzeczy nie mam transportu. - zaoferowała się podnosząc rękę. - Znaczy, mogę jechać z Piotrem, ale myślę, że mała da sobie radę z przypilnowaniem "tatusia", nie, Sophie? Nie pozwól zwiać draniowi.
Zaraz po tym usłyszała o dzikim hobby i drutach. To byłaby informacja miesiąca, gdyby zaraz po tym żołnierz nie postanowił palnąć takiej głupoty jak wyjawienie celu podróży. Eden zmarszczyła brwi i przez chwilę wyglądała jak ryba wyrzucona na brzeg.
- Do doktorków? - obejrzała się przez ramię i utkwiła wzrok w Piotrze. - I jedziecie do Meridy? Chcecie z mojego brata zrobić cholernego szczura doświadczalnego?
O dziwo nie wyglądała na wściekłą. Bardziej na... zszokowaną. Może i Isaak nie był ulubionym dzieckiem ich ojca, ale żeby tak od razu? Pozbywać się dziecka w taki sposób? To niepodobne do ojca, a z pewnością nie do matki, żeby na to pozwoliła. Aż tak się układy rodzinne pozmieniały, kiedy uciekła?
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Anima Pon Kwi 28, 2014 11:30 pm

Piotr Lebiediew

- Bez przesady Isaak, nie trzeba czekać do rana, żeby Wańka prze trzeźwiał, a każda godzina zwłoki jest dla kogoś stratna. - Nie śpieszyło mu się, ale po prostu miał ochotę wyruszyć dalej. Znudziło mu się przegrywanie pieniędzy.
Uśmiech z jego ust zniknął kiedy zrozumiał, że sielanka się skończyła i usłyszał magiczne słowo Eastweek. Nie miał nawet siły komentować sprzeczek słownych między Tupolevem, a Kleinfieldtem.
- Kapitan będzie miała problem z tym jeśli Eden przejechałaby się kawałek moim wozem? Nie widzę żadnych przeciwwskazań odnośnie misji. - Powiedział to, bo co? Chciał się tłumaczyć, wyżalić lub wygadać? W sumie może i miał dobre plecy w ANA, ale mogły nie być na tyle mocne, żeby tym razem ochronić jego tyłek. Potem przez część czasu zamartwiał się tym, czy było widać jak bardzo zbladł kiedy usłyszał o Eastweek. I wtedy Eden się dowiedziała gdzie wiozą jej brata.
- Eden, może nie mówmy o tym tutaj, na środku knajpy? Ściany mają uszy, poza tym widzisz, że czai się tu sporo typów spod ciemnej gwiazdy. - miał nadzieję, że nie dostanie za te parę zdań odpowiedzi w stylu "po tym co zrobiłeś nie masz prawa tak do mnie mówić".

Anima
Anima

Liczba postów : 57
Join date : 27/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Gremlin Wto Kwi 29, 2014 4:30 pm

Natasha Amelkina

Zaklęła paskudnie po rosyjsku gdy tylko usłyszała wypowiedź blondyna. Jak do ciężkiej cholery ktoś z tak nieodpowiedzialny dorobił się kaprala. I to starszego! Nigdy nie była w regularnej armii ale po czymś takim na pewno nie chciałaby do niej wstępować. Idiota, po prostu kretyn skończony. Guzik ją obchodziło, ze nie jest trzeźwy. Jak nie potrafi trzymać języka za zębami to znaczy, że nie jest godny zaufania. Gdyby był członkiem organizacji, która ją wychowała, prawdopodobnie nie dożyłby kolacji. W końcu tylko martwi nie zdradzają tajemnic i czasem trzeba sięgnąć po środki ostateczne.
- Tupolev...- zaciągnęła się dymem, zerkając dyskretnie na Isaaka. Może jeszcze nie wszystko stracone. Cholera jasna, mała bo mała, ale szansa wciąż istnieje.- Coś ty kurwa chlał, że ci się we łbie takie historie rodzą. Książki ci pisać a nie po pustkowiach latać.
Pokręciła z politowaniem głową i poklepała mężczyznę po ramieniu. Chciała po policzku ale dziad wysoki był jak jasna cholera. Po cholerę się wysilać i podnosić rękę tak wysoko jak nie trzeba? Do Isaaka uśmiechnęła się i mrugnęła łobuzersko.
- Nie bój nic młody, włos ci z głowy nie spadnie w mojej obecności.
Teraz pozostawała sprawa tej rozwrzeszczanej kobietki, która doczepiła się do całego towarzystwa. Może i sprawiała wrażenie rozgarniętej ale, do ciężkiej cholery, kim ona właściwie była. Pułkownik Łysol nic jej o takiej nie wspominał.
- Eden, moja droga- zaczęła spokojnie, podchodząc do dziewczyny- Czyżbyś też była zwolenniczką teorii spiskowych? Ty myślisz, że ludzie nie mają nic lepszego do roboty, tylko kroją się nawzajem? Dupa tam! Ważniejsze jest co do gara włożą wieczorem i tyle. Po cholerę im ktoś taki jak twój brat? Bo to to jest twój brat, prawda?
Ujęła dziewczynę za nadgarstek i ścisnęła lekko, spoglądając Żydówce głęboko w oczy. Jej spojrzenie stwardniało. Zginęły wesołe ogniki, które jeszcze przed chwilą można było w nich dostrzec. Było to spojrzenie weterana wielu potyczek i karczemnych bijatyk. Spojrzenie, które zdawało się mówić "lubię cię dziewczyno, ale nie zawaham się wsadzić ci noża w bebechy jeśli zaczniesz kłapać szczęką". Natasha mogła mieć tylko nadzieję, że jej rozmówczyni rzeczywiście jest tak inteligenta za jaką ją uważa i załapie o co jej chodzi.
- Lebiediew, ty myślisz, że kim my jesteśmy?- zwróciła się do ostatniego członka grupy- Służba, kurwa, transportowa. Autostopowiczów zbieramy i wozimy po świecie? Nie ma takiej opcji. Tej pani nie było w rozkazach, więc z nami nie jedzie i kropka. A jak się nie podoba to inaczej pogadamy.
Wzięła się pod boki i powiodła wzrokiem po zebranych. Czas, żeby towarzystwo ktoś nauczył moresu. Nie była zwolenniczką kar cielesnych, tortur ani niczego równie bezsensownego ale dryl rzecz święta jeśli chce się przetrwać za murami.
Gremlin
Gremlin

Liczba postów : 60
Join date : 26/11/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Moyashi1 Sob Maj 03, 2014 3:18 pm

Isaak Kleinfieldt

Przez chwilę poczuł się tak, jakby ktoś przyłożył mu w głowę czymś ciężkim.
- Mnie? Do Meridy? Do doktorów? - zerknął niepewnie w stronę Eden.
On sam niewiele wiedział o świecie,ale skoro nawet Eden powiedziała coś takiego...
Kojarzył Meridę jako największe centrum medyczne ich małego, zrujnowanego światka. Ponoć robili tam leki; pamiętał jak Ada kilkakrotnie straszyła go, że kiedyś przyjdą ludzie z Meridy, zabiorą mu koty i tyle je będzie widział, bo niby ci wszyscy naukowcy mieli przeprowadzać testy na zwierzętach.
Ale na ludziach?
Brunet zmarszczył brwi. To... To brzmiało przerażająco sensownie. Nagle cała ta chora sytuacja zyskała jakieś wyjaśnienie. Sąd oskarżył go o udział w podpaleniu farmy zbożowej. Za to się szło na stryczek, nie na wygnanie, a tymczasem on od kilkunastu dni podróżował z najbardziej pokiraną kompanią z jaką miał wcześniej do czynienia i - do tej pory - wszyscy poza nim zdawali się znać cel podróży.
To naprawdę zaczynało mieć sens. Saya go nie znosiła, ale nigdy nie zrobiła mu większej krzywdy, ta cała Natasha już na dzień dobry sprawdziła go jak jakiegoś szczura doświadczalnego - którym, najwyraźniej, miał zostać - Iwan zawsze wykręcał się, że nie wie po co jedzie i gdzie jedzie...
Brunet poderwał się gwałtownie.
- Oczywiście, że mi włos z głowy nie spadnie! - rzucił rudej Rosjance oskarżycielskie spojrzenie. - Oczywiście, że nie! Jak coś mi się stanie, to będziecie mieli przesrane! Bo o to chodzi, prawda? Macie mnie dowieźć do jakichś pieprzonych psychopatów i tam już zostawić?! - najwyraźniej w sytuacjach kryzysowych zaczynał całkiem sprawnie kojarzyć fakty. Szkoda tylko, że tak rzadko. - Kurwa, po moim trupie. Nigdzie, kurwa mać, nie jadę, pierdolcie się wszyscy! Już kiedyś moich ludzi wozili do jakichś laboratoriów i oni stamtąd nie wracali! - Isaak nigdy nie słyszał pojęcia "holocaust", ale w domu opowiadało się o prześladowaniu Żydów sprzed dziesiątek lat. - Ja się nie dam tak urządzić! Pierdolę to! Nawet mój ojciec, jeśli się dowie... - zacisnął dłonie w pięści. Był przekonany, że najstarszy Kleinfieldt nie miał o niczym pojęcia. Nawet on nie dopuściłby do takiej sytuacji; nie wyszedłby z tego z dobrym wizerunkiem. Isaak odwrócił się w stronę Iwana. Chyba poczuł się na swój sposób dotknięty. - A ty... Ty... Dlaczego ty mi nie powiedziałeś?! Ja ci na to wszystko... Ty tak... Ty zboczeńcu! Ty kłamco cholerny! Wszyscy jesteście do recyklingu! Wszyscy zboczeńce! Ćpuny! Herod baby! Nigdzie nie jadę! Zostaję tu! Po moim trupie gdzieś pójdę! - Żyd całkiem energicznie przyłożył żołnierzowi w ramię, przeskoczył przez ławę i kompletnie nie przejmując się całą patologią postanowił uciec do pokoju.
Moyashi1
Moyashi1
Admin

Liczba postów : 59
Join date : 26/11/2013

https://mysterium.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Himo Sro Maj 07, 2014 1:39 pm

Ivan Tupolev

Kapral na chwilę się po prostu wyłączył. Miał wrażenie, że wyszedł z siebie i obserwuje całe to zamieszanie gdzieś z boku, siedząc przy sąsiednim stoliku i sącząc tysięczne, zaprawiane wodą piwo. Ocknął się dopiero kiedy nowa przewodniczka kompanii poklepała go po ramieniu. Wzdrygnął się, zrobił krok do tyłu i zanim się obejrzał był opierdalany przez "swoje maleństwo". Potem Maleństwo mu przyłożyło i uciekło.
- Kurwa... - podsumował elokwentnie, odwrócił się na pięcie i krokiem zardzewiałego w stawach robota ruszył za Isaakiem do pokoju.
No to czeka go pogadanka z wściekłym Żydem przez drzwi. Nie ma co, różowo... Powinien był bardziej uważać na język. Zwłaszcza przy Eden. Cholerna baba zupełnie nie przypominała swojego nierozgarniętego brata. Co za cholerny zbieg okoliczności...

Eden Kleinfieldt

Nie odpowiedziała ani słowem Natashy. Przywykła do tego, że ludzie starają się wcisnąć jej coraz to ciekawsze bzdury. Dla własnej korzyści, czy czegokolwiek innego. Nauczyła się też, że polemika w takich chwilach jest co najmniej bezcelowa. Idiota zawsze sprowadzi cię do swojego poziomu i pobije doświadczeniem.
Spokojnie odetchnęła i usiadła z powrotem na ławie. Dopiero w tym momencie ruda postanowiła narazić się pani Kleinfieldt. Eden rozprostowała ramiona splatając palce i wykręcając nadgarstki tak, żeby stawy w palcach wydały z siebie serię nieprzyjemnych trzasków.
- Zamierzasz jeszcze w jakiś sposób pokazać władzę, której nie masz? - uniosła brew i spojrzała na Tashę pogardliwie wydymając usta. - Nie ma mnie w rozkazach i szczerze... zanim nie znajdziesz się w Stolepen, chuj wszystkich one obchodzą. Chyba, że wasz blond-testosteron, o ile właśnie nie puka mojego brata. Jesteś na jebanych, wolnych ziemiach. I o ile bierzecie Piotra ze sobą, do miasta naszej frakcji, jadę z nim. A twój śliczny, zadarty nosek ma się trzymać od moich teorii spiskowych z dala.
Całą wypowiedź Żydówka nasączyła nieprzyjemnie dużą dawką jadu, wpompowaną w każdą sylabę. Zakończyła ziewając szeroko i odgarniając włosy na plecy. Wstała z ławy, poprawiła spodnie, rzuciła jeszcze Rosjance ni to współczujące ni pogardliwe spojrzenie i zaczęła wspinać się po schodach. Powinna opierdolić Wańkę. I wyciągnąć Isaaka spod stołu, czy gdziekolwiek wsadził ten swój kościsty tyłek.
Himo
Himo

Liczba postów : 60
Join date : 02/12/2013

Powrót do góry Go down

Wyprawa za Stolepen - Page 6 Empty Re: Wyprawa za Stolepen

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach